Twoja rola, twoja indywidualna jakość

Twoja rola, twoja indywidualna jakość

Jaka jest twoja rola?
Jaka jest twoja indywidualna jakość?
Nagrywam inspiracje po zajęciach z kursu nauczycielskiego Vedic Art.
Jestem już nauczycielką Vedic Art od kilku lat.
Weszłam w rolę uczennicy na kursie, który prowadzi Paulina Mazurek.
Dla odświeżenia.
Dla nowego spojrzenia.
Odświeżajmy sobie to z czym jesteśmy, jakie jest nasze powołanie.
Przypominajmy sobie, bo codzienność może nas gubić.
W innych możesz przejrzeć się jak w lustrze.
Jakie są twoje indywidualne jakości?
Może dajesz przestrzeń fizycznie, mentalnie, duchowo.
Może zrobisz ciepły napar do picia, posiłek.
Może jesteś by wysłuchać lub pobyć w ciszy.
Nie zależnie czy jesteś opiekunką do dziecka, pracującym w dużej firmie, ogrodnikiem, architektem, lekarzem, śmieciarzem, panią ze sklepu, kelnerem, nauczycielką, masażystą, pisarką – róbmy swoje.
Vedic Art pomaga odkryć te indywidualne jakości, talenty, z którymi przychodzi tu na świat.
Vedic Art online prowadzę w opcji:
1) 4 dni pod rząd – cały kurs – czwartek do niedzieli w godz. 9-17
https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/vedic-art-online-4-dni/
2) weekendowo – 1/2 kursu – sobota i niedziela 9:30-17:30 –
https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/weekendowo/
3) cykl 10 tygodni we wtorki 16:30-18 –
https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/vedic-art-cykl-10-tygodni/
Będę z inspiracjami z kursu nauczycielskiego Vedic Art do połowy maja 2022, co sobota o 11:11 (na około 15 minut)
później udostępnie nagranie też tu na blogu i Youtube
Jeśli masz pytania odnośnie Vedic Art to pisz śmiało.
Więcej o zajęciach i najbliższe kursy na stronie: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/
Zapraszam, zobacz szczegóły lub po prostu posłuchaj nagrania i znajdź coś dla siebie.
Refleksje z prowadzenia zajęć Vedic Art – spotkanie 3

Refleksje z prowadzenia zajęć Vedic Art – spotkanie 3

Zobacz nagranie z live o refleksjach z prowadzenia zajęć Vedic Art
Będę z tym tematem do końca kwietnia 2022 co środę o 9:30 (na max 20 minut)
Jeśli masz pytania odnośnie Vedic Art to pisz śmiało.
Więcej o zajęciach i najbliższe kursy na stronie: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/
Zapraszam, zobacz szczegóły lub po prostu posłuchaj nagrania i znajdź coś dla siebie.
Z wdzięcznością
Sylwia
W naturalnym rytmie z lekkością kreuj swoje życie 

W naturalnym rytmie z lekkością kreuj swoje życie 

Rytm-wskazówka, dla tych którzy chcą z lekkością tworzyć swoje życie 

Korzystam z doświadczenia jakie mam z prowadzenia zajęć Vedic Art i konsultowania według Ajurwedy.

W cyklu spotkań Vedic Art, które prowadzę w tym tygodniu tematem przewodnim jest rytm, cykliczność, w zgodzie ze sobą i z otaczającym nas światem. Znasz swój naturalny rytm?

Zapraszam Cię do obserwowania otaczającego Cię świata, tego naturalnego, siebie przede wszystkim, bo Ty jesteś naturą w mikro wydaniu.

Mieszkałam całkiem niedawno kilka miesięcy na wsi, w miejscu gdzie robiło się zupełnie ciemno (poza pełnią księżyca w bezchmurną noc;)), gdy zachodziło słońce. Bardzo mocno złapałam wtedy rytm natury, swój naturalny rytm. Pamiętam jak któregoś razu przyjechałam do Łodzi około godz. 21. Czułam jak dojeżdżam na ostatnich oparach z myślą i radością, że zaraz położę się spać. Gdy wjechałam do miasta zaskoczyło mnie tętniące tam „życie”, światła lamp, ruch na ulicach. Wtedy bardzo mnie to zdziwiło. W imię czego sobie to robimy?

Wydaje Ci się, że jesteś dziwna, dziwny…

Gdy masz w sobie dużo Vaty – elementu przestrzeni i powietrza, pewnie zdarza Ci się myśleć, że coś z tobą nie tak. Chodzisz spać przed 22 i wstajesz ok. 5. Większość dookoła, szczególnie jeśli mieszkasz w mieście traktuje 22 jako wczesny wieczór, a 5 rano jako środek nocy.

Od kiedy weszłam w doświadczenie – z Ajurwedą i Vedic Art – przychodzi mi dużo więcej zrozumienia. Sprawdź co daje Ci więcej równowagi. Wyjrzyj przez okno – kiedy wschodzi/zachodzi słońce? Niech Twoim kompasem i potwierdzeniem, że wszystko z Tobą okej będzie rytm natury.

Słyszysz te śpiewające ptaki tuż przed wschodem? Ostatnio uśmiechałam się, że one nawołują słońce, obwieszczają światu, że oto jest… nowy dzień. Zebranie myśli, większa stabilność, złapanie swojego centrum, z którego możesz czerpać. To źródło potrzebuje połączenia z tym co jest większe od internetów, światła żarówki, wszystkich nowinek, które są z nami dużo krócej niż ptaki, drzewa, słońce, księżyc. Skieruj się w stronę tego co przetrwało miliony lat.

I wejdź w doświadczenie, w swoim naturalnym rytmie.

Rytm dobowy

Ajurweda dzieli dobę na 6 cykli. W określonych godzinach dominują żywioły, jakości:

2-6 i 14-18 przestrzeń i powietrze, ruch, kreacja, elastyczność, subtelność, prana

6-10 i 18-22 ogień i woda, trawienie, transformacja, przyswajanie, rozumienie

10-14 i 22-2 woda i ziemia, siła, żywotność, stabilność, odporność, spajanie

Zapraszam Cię, obserwuj siebie w ciągu dnia i nocy. Kiedy, na co masz ochotę. Czy i jak jesteś w zgodzie ze swoim naturalnym rytmem.

Pora na sen

Zadbaj o sen w porze 22 a 5-6. Nasze ciała to cudowna fabryka, która sama się regeneruje. Od 22 uruchamia się czas ognia i wody, które transformują to co przyjmujesz w ciągu całej doby. Pozwól sobie w nocy wypocząć. Jeśli prowadzisz nocne życie to normalne, że po 22 masz dużo więcej energii. W naturze ta energia jest po to żeby przetrawić to co zbierasz w ciągu dnia.

Sen od 22? Jak?

Jeśli teraz chodzisz spać grubo po godzinie 22 to daj sobie czas na to żeby sukcesywnie co tydzień/miesiąc przesuwać czas pójścia do łóżka o 15 minut.

Wieczór a dobry sen

Przynajmniej godzinę przed snem rozłącz bodźce typu praca/relaks przed elektroniką czy książką, rozmowy przez telefon, dyskusje, gdzie twój umysł się wysila. Zamień te nawyki na np. złote mleko, przyjemną kąpiel, masaż, delikatny ruch, by uwolnić to co ciało nagromadziło w ciągu dnia.

Miejsce na sen

Najlepsza pozycja by ciało się regenerowało podczas snu jest z głową od strony południowej lub zachodniej. Wiąże się to z ruchem ziemi. Zadbaj żeby miejsce, w którym śpisz było miejscem, w którym… śpisz, a nie pracujesz, spędzasz czas ze znajomymi. Jeśli nie masz przestrzeni na oddzielne pomieszczenie to zrób to rytualnie. Schowaj wszystko co przypisane pracy, spotkaniom długo przed pójściem spać. Mentalnie zamknij przestrzeń dziennych aktywności i otwórz przestrzeń na regenerujący sen.

 

W kolejnych wpisach przyjrzymy się innym nawykom, którymi możesz sprawić, że w twoim życiu będzie więcej lekkości, spokoju, jasności.

Będzie między innymi o odżywianiu, koncentracji, relaksie, sile woli, zmienności nastrojów i innych.

Chcesz poznać swój naturalny rytm? Zapraszam Cię na warsztaty samopoznania Vedic Art. Korzystamy tu z malowania intuicyjnego, by na nowo odkrywać swoje światło, które z czasem mogło być zakryte przez różne systemu, kulturę, wychowanie, środowisko. Wracajmy do tego co naturalne w nas.

 

Kurs Vedic Art prowadzę weekendowo od 9:30-18, 4 dni pod rząd 9-17:30 oraz w cyklu 1,5 godziny przez 10 tygodni we wtorki od 16:30

Więcej o kursie Vedic Art: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/

Zapraszam na konsultacje według Ajurwedy

to starożytna wiedza o życiu z wykorzystaniem diety, stylu życia, terapii odmładzających, by wrócić do naturalnego stanu z jakim przyszliśmy na świat.

Więcej o konsultacjach: https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/konsultacja-ajurwedyjska/

Uwolnienie w działaniu – refleksje po 4. lekcji Vedic Art

Uwolnienie w działaniu – refleksje po 4. lekcji Vedic Art

Uwolnienie w działaniu

? Jak Vedic Art możesz wykorzystać w dzisiejszych czasach
? Jak ekspandować, odkrywać, zauważać swoją świadomość
Dzielę się refleksjami z prowadzenia zajęć Vedic Art i odpowiadam na pytania od Was.
Dziś po lekcji 4.
Spontanicznie w nagraniu pokazuję i omawiam jeden z obrazów, który wydaje się być w ciemnych barwach.
Zobacz co pojawia się, gdy zbliżymy płótno do światła.
Będę z live’ami do końca kwietnia co środę o 10:30 (na max 30 minut)
Jeśli masz pytania o Vedic Art to pisz śmiało.
Więcej o zajęciach i najbliższe kursy na stronie: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/
Przy zakupie do 8. marca w niższa cena.
Zapraszam zobacz szczegóły lub po prostu posłuchaj tego nagrania i zobacz w nim coś dla siebie na dziś.

Kurs Vedic Art prowadzę poprzez zoom, widzimy się, słyszymy, rozmawiamy, malujemy.

Wybierz z opcji:
1) cały kurs – 4 dni pod rząd – czwartek do niedzieli w godz. 9-17 – najbliższy 24-27.03
2) pół kursu – sobota i niedziela 9:30-17:30 – najbliższy 26-27.03
3) cykl 10 spotkań we wtorki 16:30-18/18:30 – najbliższy startuje 10.05

Która opcja pasuje Ci najbardziej?

Z wdzięcznością
Sylwia

Rozmowa o podróży do siebie, głębokim spotkaniu ze sobą

Rozmowa o podróży do siebie, głębokim spotkaniu ze sobą

Mieszkam w Irlandii od wielu lat. Praktykuje i propaguje jogę. Kocha naturę. Lubi tworzyć. Stąd zarezonowała z nią idea Vedic Art.
Z Beatą rozmawiałam kilka dni po tym jak ukończyła kurs Vedic Art online.

Sylwia: Zanim zapytam Cię o doświadczenie i jakie korzyści przyniósł Ci Vedic Art, co odkryłaś podczas kursu, poproszę powiedz o sobie.

Beata: Mieszkam w Irlandii od wielu lat. Zajmuję się jogą, praktykuję jogę i propaguję jogę. Kocham naturę. Lubię też tworzyć. Stąd też zarezonowała ze mną idea Vedic Art. Jestem fotografem z wykształcenia. Teraz najwięcej czasu poświęcam zgłębianiu tajników jogi, w totalnym jej spektrum, Yin Yogi, Jogi Nidry, Ajurwedy. To jest to czym się obecnie zajmuję. 

S: I w tych przestrzeniach wydarzył się Vedic Art.

B: Tak. Przyszła taka potrzeba tworzenia. Pojawił się Vedic Art. Wierzę, że nic nie pojawia się bez przypadku.

U mnie to była książka Agnieszki Maciąg „Słowa Mocy”, tam było wspomniane o Vedic Art.

Od razu zapaliła mi się żaróweczka. Zaczęłam szukać w internecie. Odnalazłam, że jest to forma kreatywnego tworzenia, spotkania się ze sobą w postaci spotkania się ze sztuką. Ta forma malowania i tworzenia zawsze u mnie była. Farby, flamastry, płótna są, od wielu lat, w kącie, zapomniane. Mam obraz ptaka w głowie, który maluję od pięciu lat i nigdy nie było czasu i przestrzeni. Powiedziałam sobie „Tak, to jest teraz ten czas, ten moment żeby się zmotywować”. A przy okazji co to jest ten Vedic Art. Vedic czyli Wedy, czyli źródło też nauki Jogi. Od razu wiem, że to nie może być zła droga. Postanowiła się zapisać czym prędzej. Tak trafiłam na ciebie i totalnie nie żałuję. Był to bardzo ciekawy proces.

S: Powiesz kilka zdań co ciekawego odkryłaś podczas procesów, które się zadziewają w Vedic Art?

B: Przede wszystkim najpotężniejszym moim zauważeniem to było stworzenie przestrzeni dla siebie. Spotkanie się z sobą w bardzo ciekawy sposób, w sposób tworzenia. Bez oczekiwań. Bez efektu końcowego namacalnego. Sam proces tworzenia był tą drogą. Był niesamowicie terapeutyczny dla mnie, ciekawy. Wydaje mi się, że bardzo głęboko weszłam w ten proces. Teraz jak patrzę z perspektywy trzech dni, bo trzy dni temu skończyłam, to mnie to naprawdę wciągnęło. Może powiem tak dla przeciwwstawienia, wiem jak byłam na studiach fotograficznych, które są również formą ekspresji artystycznej, one mnie zmęczyły. Tam wszystko było na lewą półkulę. Na analizowanie, intelektualne przedstawienie, wyjaśnianie, omawianie „a co? dlaczego?” Tutaj po prostu się robi, jest działanie, tutaj był taki odpoczynek. Dla mnie, uważam, że tak powinny wyglądać zajęcia w szkołach. Zauważyłam, że jedno ćwiczenie przywołało mi zajęcia z plastyki z podstawówki, które mi dało radość jak dziecku. To jest główna moja obserwacja. 

Vedic Art to potężne narzędzie do samo-spotkania się ze sobą i samoobserwacji. Te kroki, wskazówki, 17 punktów, które prowadzą, one w fajny sposób pozwalają się sobie przyjrzeć, przyjrzeć się różnym sytuacjom.

Zastanawiałam się co powiedzieć tym, którzy będą słuchać, czytać rozmowę, żeby ogóle się tym nie sugerowali, bo wydaje mi się, że to jest bardzo indywidualne. Dla kogoś to może być totalnie innym doświadczeniem. Podeszłam do tego bez oczekiwań. Bardziej na ciekawość związaną z Vedic Art.

Jaka to jest forma, która wywodzi się ze starożytnych nauk, która może wpłynąć na to jak spędzić czas ze sobą i jak się rozwinąć.

Wiadomo, że jest to narzędzie do samorozwoju, które pomaga przyjrzeć się i spędzić czas ze sobą. Tu bym się nie sugerowała wypowiedziami i otworzyła się na indywidualną podróż. Zdecydowanie dla mnie to była podróż, ciekawa, plastyczna, kolorowa. 

Jak to się przeniosło na życie to za wcześnie mówić, bo minęły tylko 3 dni. To co mi się włączyło ciekawego to, szczególnie, że mieliśmy bardzo ostre, dobre światło, na zewnątrz była ładna pogoda, włączyła mi się trójwymiarowość spojrzenia. Wszystkie formy, kształty, naturę, kwiaty, na to światło, wszystko to widziałam jak obraz. Widziałam to… jakby to można było wytłumaczyć… widziałam farbami, tu byłby biały odcień, tu jest troszkę ciemniej. Przez pierwszy dzień szczególnie po Vedic Art czułam się trochę jak w takiej zaczarowanej bajce. Wychodzę na świat zewnętrzny z tego mojego, dosłownie „bałaganu artystycznego”, wychodzę na zewnątrz i wszystko jest takie obrazowe, takim obrazem. To było bardzo fajne. Niestety zdarzenia dnia codziennego tak już wkręcają, odciągają od tej magii. Wiem, że to tam cały czas jest. Wiem, że w chwilach, w których mogę stworzyć przestrzeń dla siebie to do tej magii można dotrzeć na spokojnie. 

Wydaje mi się, że ten proces cały czas się uaktywnia. Równolegle robię inne rzeczy, intensywnie praktykuję Jogę Nidrę robiąc kurs nauczycielski. Te procesy przenikają się, to duże oczyszczanie, uwalnianie emocji. Wszystko mi się łączy, przenika. 

Napewno kolory i praca z farbami jest taką formą, która namacalnie da się wyczuć, pobudziła mój mózg, moje patrzenie wizualne na zewnątrz. 

Ten proces trwa i trwa. Cały czas coś nowego zauważam, wręcz mogę zaaplikować te 17 punktów w codzienności. Trochę się zdystansować. Popatrzeć na to przez pryzmat całego procesu i mam ogromną chęć na następny stopień, by wejść jeszcze głębiej. Szczególnie, że moje obrazy są nieskończone. Tworzą się pomysły jakby poprowadzić farby. Podróż cały czas trwa. To też dla wszystkich zainteresowanych – to się nie kończy 🙂

Po kursie nie ma takiego „o skończyło się i nie ma”, tylko jest zasiane ziarno. Później to naprawdę idzie i to mi się podoba. Dla mnie to jest radocha. Zmotywowało mnie do użycia wszystkiego co leżało, kurzyło się, narzędzi malarskich. Wskazało mi jak w taki wartościowy sposób spędzić czas ze sobą. Wyciszyć się i dowiedzieć się o sobie. To jet bardzo potężna fala spokoju. Mi to było bardzo potrzebne. W życiu bym nie pomyślała, że jest taka forma. Bardzo się cieszę. Myślę, że będę kontynuować we własnym zakresie i być może jak będą warunki to wejdę jeszcze głębiej w proces, może na drogę nauczyciela Vedic Art.

S: Mhm, jak taki dodatkowy, idealnie pasujący puzzel w tym twoim życiu.

B: Tak, taki kolejny element, drogowskaz tak naprawdę. To są takie strzałki, które nas prowadzą. Każdy z nas idzie swoją drogą i super, że się taki pojawił, bo jest bardzo plastyczny, kolorowy, wolny od oceny, od efektu końcowego. To było bardzo w tym wszystkim takie lekkie, uwalniające. 

Vedic Art to przede wszystkim taki trigger do tworzenia.

Jako fotograf, pracuję przy komputerze. Ta forma jest dla mnie męcząca, są to bloki, wycinki czasowe „dobra tyle i wystarczy”. Tutaj w malowaniu to też był męczący proces. Byłam wykończona malowaniem, proces był dla mnie bardzo intensywny, ale w takim pozytywnym znaczeniu. 

To tworzenie, to zmęczenie, to był taki kluczony element. 

Ono doprowadziło do takiej granicy, że miałam element załamania „co to jest to myślenie? ta analiza?” 

Bardzo jestem wdzięczna za ten element, bo on był bardzo interesującym punktem przełamania, odpuszczenia, zaprzestania takiego kotłowania się w sobie i zauważanie tego o co w tym wszystkim chodzi, o samo tworzenie. Co z tego „co to jest?” Kontynuuj, kontynuuj. To było bardzo fajne. Pomimo zmęczenia fizycznego, to było takie zdrowe zmęczenie. Ono tak naprawdę na finale daje odpoczynek. Zwycięstwo. To taka zdrowa forma odpoczynku. Porównując do pracy z komputerami, monitorami, to totalnie inne doświadczenie. Też tu jest duża przewaga tego, że pracujemy manualnie, że to jest coś co się tworzy rękoma. Uważam, że to jest bardzo szlachetne, co zanika. Jeżeli ktoś nie ma styczności z jakimikolwiek formami tworzenia to też to jest bardzo terapeutyczne i potrzebne, zdrowe, wpływające na nasze zdrowie. Ja to przynajmniej tak postrzegam. Polecam.

S: Jak ciebie słucham to przewija mi się motyw, że jest efekt po tym warsztacie w postaci obrazów i za tobą widać te obrazy. 

B: ile tu się działo.

S: Właśnie. Czuję, że chcesz powiedzieć co tam się działo.

B: Co tu o nich powiedzieć? Zadziało się. To są efekty procesu. One albo były akceptowane albo nie były akceptowane. Niektóre z nich są skończone, niektóre nie. Fajne jest to, że one wyszły bez planu. Był ten krok, ale siadasz do płótna i nie ma planu, totalnie nigdy nie wiedziałam co to będzie, co to wyjdzie, w którą to stronę pójdzie. To było najfajniejsze. Dużo się kolorów pojawiło, różne media, flamastry, wodne, co miałam to eksplorowałam. To była fajna podróż, bawienie się różnymi mediami. Te wskazówki, te 17 punktów, one fajnie prowadziły ten proces twórczy, one też na pewno wpłynęły na to, że te prace stanęły na chwilę obecną. One cały czas żyją. Tak jak mówisz „nie chowaj tego do szafy, zostaw je sobie, patrz”, faktycznie, patrzę, otaczam się nimi. Masz rację. One emanują energią tych zajęć, są takim przypomnieniem procesu i totalnie mnie zachęcają do tego tworzenia dalej, żeby to kontynuować.

O samym pracach, cóż mogę powiedzieć, one nie mają tytułu, zamysłu, to po prostu wyszło z takim efektem. Są przypisane do każdego indywidualnego punktu i one odzwierciedlają mój stan na tamten czas. Aczkolwiek uważam, że one ewoluują, że są żywe, że to nie jest coś co jest skończone. Tak jak wspomniałam, jeżeli tylko znajdę przestrzeń to już mam pomysł jak je poprowadzić, czym one mogą być nowym. One tak jakby są dla mnie z pewnego punktu widzenia cały czas takim pustym kompasem, mogą dalej być czymś. Już są jakąś bazą i mogą poprowadzić do czegoś. To też fajnie można przełożyć na codzienność. 

S: Podasz przykład jak to przekładasz na codzienność?

B: Tak, że wszystko jest ruchome, że wszystko się zmienia. To ja kreuję, w którą stronę, wyborami, sposobem myślenia, sposobem reagowania, zachowania. Głównie wyborem kreuję, w którą stronę, co mogę poprowadzić. Ten wybór prowadzi do tworzenia się kolejnej przestrzeni, sytuacji. Zawsze mamy, w którą stronę pójść, wybrać. Zawsze jest jakaś możliwość ruchu. Nawet jeśli nam się wydaje, że nie ma ruchu to też jest sytuacja, która jest zaproszeniem do zatrzymania się. Wybrać opcję czy zostaję tu i nie ruszam się, albo „a co jeżeli tak?”. Vedic Art pokazuje, że to jest jak taka układanka puzzli. Dokładasz na bazie własnych decyzji, myśli, uczynków, one prowadzą cię same w tą stronę, w którą świadomie lub nieświadomie, intuicyjnie wybierasz pójść. Tak to jest z tworzeniem obrazów Vedic Art. Ja bym tak to przełożyła na codzienność. Siadasz do płótna, wybierasz takie lub takie medium, ono już wpływa na efekt, pierwszy etap tworzenia tego obrazu. Tak samo jest w życiu codziennym. Każda twoja decyzja, ile śpisz, jak jesz, co myślisz, co oglądasz, co czytasz, z kim spędzasz czas, jak, gdzie spędzasz czas, wpływa na to wszystko jak się czujesz, kim jesteś, co robisz i prowadzi cię przez życie.

S: Tak. Ostatnio bardzo dużo odkrywam w tym co mówiłaś, że ten proces jest taki terapeutyczny i też jak możemy łączyć to co się zadziewa podczas kursu Vedic Art poprzez narzędzia, płótna, farby, pędzle, jak możemy odnieść to do tego co się dzieje w naszym życiu. Jaki to jest efekt. Jak to czym się nakarmię, jak będę dbała o ten swój rytm dobowy, czyli wstawanie, spanie, w którym momencie jem posiłki, to wszystko ma wpływ na moje kolejne decyzje. Jak w Vedic Art, dokładam, tutaj użyję takiego koloru, tutaj pomaluję takim pędzlem, tak samo w życiu dzieje. Takie mam poczucie, że używając tych narzędzi artysty łatwiej w życiu osobistym wprowadzać zmiany. Czasem jest tak, że ten obraz zupełnie zamalowujemy i to jest dużo łatwiej doświadczyć, takiej totalnej zmiany właśnie na płótnie i zobaczyć, że dalej jestem bezpieczna, że dalej życie się toczy. Łatwiej, być może, będzie coś zmienić później w życiu.

B: Tak, jest to proces, wydaje mi się, który może być pomocny w takim postrzeganiu życia. Warto spróbować, odbyć. Zobaczyć dla siebie. To też nie jest pewnikiem. Ja się z tobą zgodzę, totalnie. Dla mnie dokładanie tych elementów, decyzje, one wpływają na to kim jesteśmy, całokształt. Zachęcam, aby każdy indywidualnie sprawdził. Żeby nie było tych oczekiwań, że „pójdę na Vedic Art i tak się zadzieje”. Zadzieje się, ale to się zadzieje co się ma zadziać dla kogoś. Też nie chciałabym, żeby tak wyszło, że to jest jakieś wyszukiwanie takich połączeń, że tak teraz moje życie wywróciło się do góry nogami. Nie. Jestem w stanie świadomie zauważyć elementy wspólne jak one rezonują z moim codziennym życiem, jak one się przekładają na moje codzienne życie i to jest bardzo fajne, bo to jest bardzo świadomy proces. Cały Vedic Art jest świadomą drogą, ona prowadzi do spotkania ze sobą. To wszystko jest takim szlachetnym narzędziem, mądrym.

Totalne mam w tym zaufanie. To wynika z nauki starożytnej, wiedzy, z której też wywodzi się joga, ajurweda.

Widzę to tak wzniośle. Widzę w tym mądrość i prawdę. To się przekłada na życie w taki sposób jak mówiłyśmy. Jeśli ktoś tego na przykład nie odczuwa, nie zobaczy, to też bym się tym nie sugerowała. Ten proces on sam w sobie się ujawnia. On też jest wyborem. Wpływa na to jak się czujemy i jak będziemy siebie postrzegać po całym kursie. Na pewno ten proces da się odczuć i wpłynie na nasze postrzeganie siebie i otoczenia. To jest najpiękniejsze i najbardziej magiczne w tym wszystkim. Tak, nazwałabym to magicznym. Znalazłam się w takiej bajce. Byłam w takim oczarowaniu, szczególnie najmocniej dzień po warsztatach. To było cudowne uczucie. Chciałabym żeby to tak trwało cały czas, tak intensywnie, bo to cały czas trwa. Szczególnie jak się otaczam tymi pracami. Chciałabym zachować tą intensywność. Mam smaczek na więcej po tym wszystkim.

S: Życie może być taką nieustanną sinusoidą i doświadczamy cały czas różnych przeciwieństw.

Życie jest o tym żeby doświadczać.

Widząc te różnice możemy dużo więcej i świadomie zauważać. Rezonuje mi to co mówisz z tym, że po Vedic Art mamy namacalne produkty w postaci obrazów. One mają określoną wibrację i do czego możemy wracać. Nawet jak dzień po warsztacie coś się zadziewa, jesteśmy w życiu codziennym, w którym jest różnie, to mamy obrazy, wibrację, do których możemy wracać i przypominać sobie na nowo co wyszło z nas, co stworzyliśmy, z czym jesteśmy, jaka jest moja esencja, po co ja tu jestem na tym świecie. Jaką radość, lekkość czułam, jak i takie pozytywne działanie, które czułam jako duży wysiłek, gdzie endorfiny się wydzielały i mogę do tego cały czas wracać. 

Jednocześnie widzieć to co się zadziało na obrazie i zmieniać, robić coś na nowo.

B: Tak. Zgodzę się z tobą. Wydaje mi się, że to co wychodzi z nas to jest forma takiej prawdy. Taka prawda z nas wychodzi. To wychodzi spod rąk, które są narzędziami, farby, pędzle, płótna są narzędziami, ale to wychodzisz ty. Takie spotkanie się ze sobą. Nawet próba nazywania tego, wydaje mi się, nie ma sensu, co jest na tym płótnie. To jest takie naturalne i to jest bardzo fajne, to jest terapeutyczne, to daje duży odpoczynek. To jest namacalny efekt, że masz te obrazy. Tak jak mówisz, w życiu jest różnie. Jesteśmy w gonitwie myśli, potoku codzienności, obowiązków. Spojrzysz sobie na taki obraz i tak właśnie, można na chwilę wyhamować i sobie przypomnieć o tym całym procesie i o tym co cały czas w tobie jest. Tylko, że to jest teraz w takiej formie na płótnie. To jest fajnym przypomnieniem, że to cały czas jest.

S: I jest niezależnie od tego czy ty przyjdziesz na Vedic Art czy nie. Tak zaczynam zajęcia. Mówię o tym, że

nic więcej nie powiem ponad to co ty już wiesz.

Na zajęciach nazywamy różne rzeczy, przypominamy sobie z czym my jesteśmy tutaj na świecie.

B: Tak. Przypomnienie. Niby to cały czas jest, niby to cały czas wiemy. Jako propagatorka Jogi, ale cały czas muszę sobie o tym przypominać, bo jednak ta codzienność, ona jest tak wkręcająca, tak mocno wciągająca. Te wszystkie bodźcie, stymulację, bardzo łatwo zapomnieć o sobie, o tym co jest tak naprawdę. Jestem bardzo wdzięczna za Vedic Art, bo to mi jeszcze tak pięknie zobrazował. Mam taką namacalną formę w postaci tych obrazów. Widzę, że to jest i tam cały czas było. 

Radość jest. 

S: Też mam takie poczucie, że to jest taka radość, której nam w życiu brakuje, bo to nie jest taka radość z imprezy.

To jest radość z pełni.

Zanurkowałam tak głęboko, było mi trudno, były takie momenty, że było do ściany…

B: Było. Była gleba, ciężko, dość, że już nie tworzę. Ale to było mi potrzebne. Te momenty są potrzebne, one były też kluczowym momentem tej podróży, tak mi się wydaje. Do tej radości wrócę. Wydaje mi się, że ona wynika z kontaktu z sobą. To nie jest powierzchowne, tymczasowe. To jest to czego mi brakuje, takiego głębokiego spotkania ze sobą, to jest takie kojące, takie miłe, potrzebne. To jest ta radość, z tego, że stwarzasz przestrzeń, robisz miejsce żeby się skontaktować z sobą. To było najważniejsze, najpiękniejsze w tym wszystkim, w tym całym doświadczeniu. I ta radość trwa. Jest namacalna w postaci obrazów, które przypominają. Jeśli mi się zapomni, zagalopuję się i zaczynam się za bardzo wkręcać w codzienność, to namacalność obrazów mi przypomina. 

Mam nadzieję, że uda mi się taką rutynę wypracować i spędzić parę chwil, poświęcić, na taką formę kreatywną. W tej formie spędzać czas ze sobą. Wracać też do lekcji, bo kurs był intensywny według mnie, od rana 8 godzin malowania. Teraz powracanie do tych treści, do złotych myśli. One są takie żywe cały czas. Co chwilę coś nowego w nich widzę. To też wynika z tego, że nic nie jest stałe. Podchodzę inna już, że świadomością, z innym spostrzeżeniem, z innym bagażem emocjonalnym, z innymi rzeczami na głowie. One cały czas odżywają. Ciekawa jestem co tam się zadzieje dalej na płótnach. Chcę dalej eksplorować co tam się dzieje, dać się wyrazić i nie tracić tego kontaktu, podlewać, kontynuować.

S: Powiedz Beata, bo Ty brałaś udział w lekcji onlinowo, jak Ci było w takiej formie?

B: Było mi bardzo dobrze i wygodnie, bo bezpiecznie, bo w moim miejscu. Z przyczyn technicznych i okolicznościowych ta forma online. Gdzieś tam krążyły myśli, że fajnie byłoby z uczestnikami porozmawiać, posłuchać ich wrażeń, z drugiej strony wydaje mi się, że to że byłam sama spotęgowało w moim przypadku ten proces, bo jednak jak są inne osoby, one dużo wnoszą, ale też ja skupiłam się totalnie do środka. W szkole gdzie jest grupa, gdzie się tworzy, gdzieś tak zawsze jest, takie „o, już ma tyle, ojejku a ja nic, już się czas skończył, a ja nie mam”. Tutaj tego nie miała. Byłam ze sobą sama i wydaje mi się, że to pomogło mi wejść głębiej w ten proces, bo nie miałam tych dystrakcji obecnością innych osób. Mój umysł nie miał pola manewru w procesy innych osób. Z drugiej strony tak jak mówię, wydaje mi się, że energia ludzi jest bardzo fajna, grupowa. Tworzenie i prace innych ludzi mogą w pozytywny sposób wpłynąć na nasz proces twórczy. Nie chce porównywać. Generalnie mi było dobrze w strefie online, jedyne co to też chciałabym spróbować tworzyć na zewnątrz, wyjść, nie w ścianach. Wiem, że są też zajęcia Vedic Art w plenerze, to musi być ciekawe doświadczenie. U nas pomimo, że piękne słońce to trochę za zimno, żeby się przenieść na zewnątrz, ale to też wydaje mi się fajny pomysł, z naturą. Szczególnie kiedy był temat przestrzeni to ja sobie wyszłam na przestrzeń z tym moim płótnem i tak sobie stałam i tą przestrzeń zaczęłam odczuwać całą sobą i weszłam potem do pomieszczenia i tam sobie działałam. Chciałabym doświadczyć różnych form, w grupie i w plenerze. Generalnie odpowiadając – bardzo dobrze było mi online. Świetne prowadzenie. Bardzo mi było fajnie z tobą. Były to bardzo fajne lekcje. Było bardzo dużo czasu na tworzenie i dla mnie super trafiona forma, też jak na komfort w naszym domu, bezpieczeństwa, wygody. Fajne, że pomimo tego, że teraz za bardzo nie da się gdziekolwiek wyjść, wyjechać, to Vedic Art przychodzi do Ciebie, on jest. Jeśli się chce to można to zrobić. To jest dużym plusem.

S: Wszystko się zadziewa w odpowiednim momencie. Już niedługo, mam nadzieję, też plenery i zajęcia grupowe. Niech się dzieje odpowiednie dla każdego z nas, przychodzą rozwiązania.

Dziękuję Ci Beata za rozmowę. Cieszę się i może do zobaczenia wkrótce.

B: Tak, do zobaczenia w takiej czy innej formie, czy na warsztatach, czy gdzieś się spotkamy, nasze drogi gdzieś może się złącza, poprzeplatają. Myślę, że tak, że na pewno.

Dla mnie i tak jesteś częścią procesu jak patrzę na te obrazy to jesteś tam silną obecnością, bo byłaś przewodnikiem przez ten cały proces. Za to Ci bardzo dziękuję. To jest ważne mieć takiego przewodnika, nauczyciela. Nie mówię o tym, który jest w nas, jest nasz indywidualny, tylko o nauczycielu, którego na drodze spotkamy i trochę pomoże w tym procesie takiego wybierania kierunków, podejmowania decyzji co, jak i rola nauczyciela w Vedic Art jest bardzo ważna i ja się cieszę, że trafiłam na Ciebie, bo mi było bardzo dobrze z Tobą. Mam nadzieję, że może uda mi się kontynuować na następnych warsztatach tą podróż.

S: Tak, niech teraz się układa to co się zadziało. Vedic Art jest inwestycją na całe życie. Otwierajmy się na całą obfitość tego świata.

B: Tak, z ciekawością, otwartością, bez oczekiwań idziemy dalej i zobaczymy co będzie to będzie. Ty to tak powtarzałaś, że Twoja nauczycielka tak mówiła …

S: Tak, jest jak jest, będzie jak będzie. 

B: Właśnie, czyli totalna akceptacja i na spokojnie, do przodu i patrzymy co idzie, otwieramy się na całe dobro. Niech płynie.

Polecam wszystkim ten cudowny proces, podarujcie sobie możliwość kontaktu z sobą w sposób twórczy. Jest to naprawdę fajna metoda na spędzenie czasu z sobą i spotkanie się z sobą. To jest ciekawa podróż.

S: Taka myśl mi przychodzi, że za bardzo nie możemy podróżować, latać, a mi się przypomina ten flying mode podczas warsztatów i o podróż, która się zadziewa podczas kursu.

B: Tak, podróżujemy cały czas właśnie do środka.

To jest totalnie ten czas. On wydaje mi się, że wskazuje nam na to, że to jest czas skierowania się do środka. On nie wskazuje na zewnątrz, ale do środka i to jest najbardziej piękna podróż którą możemy odbyć. Wydaje mi się, że czasy obecne, silnie wskazują na to. To jest wskazówka, w którą stronę się skierować. Fajnie, że ten Vedic Art się pojawił, bo on jest taką bardzo fajną formą skierowania się do środka. Różne są techniki skierowania się do środka. Niektóre są łatwiejsze, niektóre są trudniejsze. Na przykład cała nauka Jogi jest o tym jak skontaktować się ze sobą, jak wejść do środka. Vedic Art też jest bardzo fajną formą, jak się skontaktować, jak wejść do środka. Medytacje są taką formą. Z resztą Vedic Art też uważam, że był taką medytacyjną formą. Dlatego też mi się wydaje, że ten proces tak mi się pogłębił. Zanurkowałam sobie w tym głęboko. To było takie silnie namacalne wewnętrznie. Uważam, że to było dla mnie bardzo potrzebne. Taka nowa forma kontaktu w totalnie inny sposób, w który nie pracowałam nigdy wcześniej. Nie postrzegałam tak malowania, w taki sposób, że może być narzędziem służącym do tego kontaktu ze sobą. Wcześniej jak robiłam obraz to on po prostu malowałam go miesiącami. To było takie „to musi być tak, to będzie takie, musi wyglądać tak”. Gdzieś przychodziło takie zniechęcenie, bo to tak nie wychodziło jakbym chciała. Tutaj bez oczekiwania stworzyć tą przestrzeń i pozwolić temu zadziać się tak jak to się chce zadziać w swoim kierunku. I to jest też wtedy dobrze, to jest super. Dużo uczy nas jak to zaaplikować w życiu codziennym. Pozwolić rzeczom się wydarzać.

Nie ma co nazywać, określać, słuchać, sugerować się opiniami innych, tylko usiąść i sobie spróbować tego, pomalować i zobaczyć co wyjdzie, co się stanie. Tak jak powtarzałaś z tą ciekawością dziecka. To też jest z mojej perspektywy takie coś do czego trzeba wracać. Tak jakby się oduczyć, ale nauczyć się na nowo tej ciekawości dziecka. Wyłączyć to analizowanie, oczekiwania, tego wewnętrznego krytyka. Tą ciekawość dziecka pielęgnujmy w sobie, bo niestety zanika. Im bardziej dorastamy tym to niestety zanika. A to daje dużo lekkość w życiu. Vedic Art jest tą formą, która pozwala sobie przypomnieć o tym. Dokopać się do odczucia tej ciekawości z dziecka. To takie lekkie uczucie, bardzo fajne.

S: Żyjmy z ciekawością dziecka kolejne dni. Twórzmy z radością nasze życie. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

B: Dziękuję. Wszystkiego dobrego, dziękuję za rozmowę, za zaproszenie. Dziękuję za cały kurs, całą podróż i do zobaczenia.

Kliknij i zobacz kiedy startuje najbliższy kurs Vedic Art.

o głębokich pytaniach i lekkości, uwolnieniu po udziale w Vedic Art

o głębokich pytaniach i lekkości, uwolnieniu po udziale w Vedic Art

Magda wzięła udział w Vedic Art online ze swoją 5-letnią córką Nadią.
Zapytałam Magdę m.in. o to jaka jest jej największa korzyść z udziału w kursie Vedic Art. Jak jej się tworzyło w przestrzeni online. Jak odnosiłyśmy Vedic Art do życia codziennego. Jak Vedic Art zmienia perspektywę. Jest o docieraniu do siebie, do głębokiego „czy ja tego chcę i jestem na to gotowa”. Jest o uwolnieniu i lekkości jaka przychodzi gdy wchodzisz w doświadczenie.

Sylwia Kwiatkowska Vedic Art i muzykoterapia: Witam was na spotkaniu z moim gościem, uczestniczką kursu Vedic Art, Magdą. Magda opowiesz o sobie?

Magda Jacewiczowa: Cześć, bałam udział w kursie Vedic Art u Sylwii razem z moją córką Nadią. Nadia ma prawie 6 lat. Z jednej strony nie miałam innej możliwości niż to żeby ona mi towarzyszyła, a z drugiej drugiej strony ona jest bardzo kreatywną osóbką i wiedziałam, że udział w kursie razem ze mną sprawi jej dużą radość.

To było bardzo fajne, rodzinne doświadczenie, jednocześnie bardzo dużo z tego czerpałam.

Sylwia: Powiesz jaka jest największa korzyść? Co wzięłaś z udziału w Vedic Art? Na czym skorzystałeś będąc na kursie Vedic Art?

Magda: Największą korzyścią dla mnie z udziału w kursie Vedic Art było nabranie zaufania do siebie. Zrozumienie i poczucie tego, że tylko ja wiem jak jest dobrze, tak żeby to było dobre dla mnie. Że nie ma, czy to w malowaniu czy to w życiu, bo Vedic Art bardzo przekłada się na życie i na codzienność, że nie ma zewnętrznych zasad, które trzeba śledzić. I jak będziesz postępować zgodnie z tymi zasadami to wtedy będzie poprawnie, „piątka”, siadaj. Tylko, że to wszystko jest w środku, we mnie. Vedic Art pozwolił mi bardziej wsłuchać się w ten mój wewnętrzny głos, dopuścić go, usłyszeć.

Sylwia: Obserwowałam jak obie się wyrażacie, bardzo różnie, na swoich przestrzeniach, podglądałam to na ekranie. Jak Ci było w takim doświadczeniu, w dużej bliskości ze swoją córką? Właściwie ramię w ramię, byłyście przy jednym stole.

Jak Ci się pracowało w takiej przestrzeni online, a jednocześnie na miejscu mając drugą osobę, która tworzyła?

Magda: Z jednej strony było ciekawe doświadczenie. Jakbyś rok temu zaproponowała mi kurs malowania intuicyjnego i jeszcze przez internet, to raczej bym powiedziała, że jest to niewykonalne. Rzeczywistość zmieniła się. Okazało się, że dużo rzeczy można zrobić online. To było ciekawe doświadczenie. Jeśli chodzi o to, że tworzyłyśmy razem, właściwie to tworzyłyśmy obok siebie, bo każda z nas tworzyła swoje, to było z jednej strony bardzo Inspirujące dla mnie doświadczenie. Ze swoim bagażem i doświadczeniem. Jak ja rozumiem to o czym ty nam odpowiadałaś. I jak świeże, niewinne i zupełnie inne, czasami zupełnie inne, a czasami właśnie trafiające w samo sedno miała spojrzenie moja córka. Nie wiedziałam jak to będzie. Czy będę musiała jej tłumaczyć o co w tym chodzi? Na czym to polega? Te pojęcia czasami są mocno filozoficzne. Wydawałoby się, że nie na poziomie intelektualnym pięciolatki. Natomiast jak ona czasami z tego wyciągała samo sedno, to ja byłam w wielkim szoku i byłam zachwycona tym. 

Z drugiej strony udział ze swoim dzieckiem generował dla mnie trochę stresu. Stresowałam się czy ona nie będzie za bardzo przeszkadzać? Czy będę mogła się skupić wystarczająco? Równocześnie zwracać uwagę na dziecko, które jest koło mnie. Która chce teraz krzyczeć albo skakać. Albo jest głodna. Dla mnie było stresujące to, że musimy zdążyć z posiłkiem przed zajęciami, żeby ona zjadła, żeby to nam nie pochłaniało czasu z zajęć. Tu miałam dużo obaw, takich swoich. Natomiast sposób w jaki ty prowadziłaś te zajęcia i twoje podejście do mojej córki skaczącej po łóżku jak orangutan, to jak ty z tego wyciągałaś takie mądre rzeczy, to naprawdę było bardzo fajne. Mój początkowy, duży stres, zanim zaczęły się zajęcia, był o tym czy ona nie będzie przeszkadzać w lekcji. Nie musi mieć chęci brać w niej udziału cały czas, ale czy nie będzie zaburzać. Myślę, że nie zaburzała, a wręcz wnosiła bardzo dużo. Podobało mi się to. Tutaj widać twoje doświadczenie w kontakcie z dziećmi. Albo może masz takie intuicyjne podejście do dzieci, że naprawdę z dużą ciekawość podchodziłaś do niej i z uwagą. Bardzo to było dla mnie uwalniające.

Sylwia: Tak, tutaj rzeczywiście kierowałam się w dużej mierze intuicją. Mam oczywiście doświadczenie w prowadzeniu zajęć z dziećmi, natomiast Nadia była pierwszym dzieckiem, które brało udział online. To było dla mnie też bardzo ciekawe doświadczenie. Jednocześnie widziałam jak ona tworzy nie tylko na płótnie, nie tylko farbami, w co wchodziła bardzo płynnie, z dużą odwagą, chęcią i ciekawością, a jednocześnie tworzyła w zupełnie innych przestrzeniach. Co też widziałam i to właśnie wystarczy zobaczyć, powiedzieć, nazwać i zrobić na to przestrzeń. Powiedz jak tobie było wtedy, w momentach kiedy Nadia byłam w okolicy i też uśmiecham się do tych momentów, kiedy widziałam totalne skupienie i totalne twoje wejście w proces tworzenia.

Opowiesz jak było u ciebie z momentami twórczości?

Magda: Tak, na początku było mi ciężko. Miałam taką obawę, podzieliłam się z tobą tym, że nie będę się w stanie skoncentrować mając obok dziecko, które często wchodził ze mną w interakcje. Ty powiedziałaś, że im bardziej będziesz to ćwiczyć, tym bardziej będziesz w stanie do tego dotrzeć, do tego co jest w środku, nawet jeśli w otoczeniu będzie chaos. Oczywiście w swojej głowie podeszłam do tego twojego stwierdzenia bardzo sceptycznie. „Aha, no napewno, nie jestem w stanie skoncentrować się na jednej rzeczy, jak tu mam skaczącego goryla, który się domaga mojej uwagi”. Ale tak jak mówisz, i ja bym może tego sama nie zauważyła. Ty zauważałaś, że ja właśnie wchodziłam w ten stan. Było tak jak przepowiedziała Sylwia. Faktycznie im bardziej, im częściej kontaktowałam się z sobą, tym głębiej potrafiłam wchodzić, nawet tego nie zauważając. Ile tutaj się dzieje, poza naszą myślą, poza naszą… z jednej strony poza naszą świadomością, ale świadomością w sensie racjonalnego spojrzenia, takiego umysłowego pojmowania, a jak naprawdę docieramy do świadomości tego co jest w środków nas. Łapanie tego kontaktu to jest dla mnie bardzo duża zasługa Vedic Art. Bardzo dużo się u mnie zadziało na tym poziomie.

Sylwia: Nawiązałaś do tego, że…

odnosiłyśmy Vedic Art do życia codziennego.

To mnie ciekawi. Takie skontaktowanie się z sobą, o którym mówisz. Tydzień temu brałaś udział w ostatnich zajęciach Vedic Art. To był cykl 10 spotkań, widziałyśmy się przez 10 tygodni.

Jak ty dostrzegasz to w przestrzeniach poza płótnem, poza pędzlami, malowaniem?

Magda: Zanim powiem o tym jak to wyglądało u mnie, to to co mi się bardzo podobało w tym jak ty to prowadziłaś. Te czasami trudne do zrozumienia pojęcia, albo wydawałoby się oderwane od codzienności, sprowadzałaś do takich bardzo praktycznych, życiowych sytuacji, czy przykładów, czy opowieści ze swojego życia. Przez to to było bardzo czytelne. Dało takie zrozumienie „aha to o to tu chodzi”. To mi się bardzo podobało, że tak to uziemiałaś. Te wszystkie wzniosłe koncepcje, bardzo metafizyczne, czy bardzo głębokie, mówiące o wartościach, jakościach, ty ściągałeś z tej chmury i pokazywałaś, że stoimy twardo na ziemi i widzimy jak to, te wartości jak one się przejawiają, jak one się mogą przejawiać, do czego można je odnieść.

Widziała jak Vedic wpływał na moje postrzeganie różnych sytuacji w życiu. Te sytuacje same w sobie nie ulegały zmianie, ale Vedic pozwalał mi spojrzeć na nie świeżym okiem. Zobaczyć coś zupełnie innego. Tam gdzie mi się wydawało, że „no nie ma opcji, nie ma, po prostu jest trudna sytuacja i ta sytuacja na mnie negatywnie wypływa” i nie widziałam żadnego rozwiązania, otwierały się takie klapeczki. Pokazywały „może wcale to nie jest tak jak ty to widzisz”. To nie jest tak, że magicznie moja trudna jakaś sytuacja się rozwiązała. Zobaczyłam, że mogę na nią spojrzeć inaczej. Emocje, które przeżyłam podczas malowania, one mi pozwoliły tą sytuację inaczej zobaczyć. Pozwoliło mi otworzyć  się na zobaczenie, dostrzeżenia innych rozwiązań. Może to dać odświeżające spojrzenie. Pozwolić na zmianę perspektywy, ale nie w taki sposób w jaki by się wydawało. Czasami było to dla mnie zaskakujące, ale też łatwe.

To mi pokazywało, że mimo tego, że coś jest ciężkie, jak to zobaczę inaczej, może z tej strony się otworzy rozwiązanie, a możesz z innej. To dawało mi lekkość w trudnej sytuacji. Było bardzo pomocne. W mojej konkretnej życiowej sytuacji zaczęłam się zastanawiać nad głębokim „czy ja tego chcę?”. Nie na takim „no tak! fajnie, idę w to, bo w sumie tak, czemu nie”. Tylko nad takim moim „czy ja naprawdę teraz, w tej chwili tego chcę i jestem na to gotowa”. Pozwoliło mi tak bardzo głęboko zejść do siebie i zapytać siebie czego ja potrzebuję teraz. Czy to jest akurat ten pomysł czy nie. Takie pozwolenie sobie na to żeby dokonać wyboru. Nie żeby to było zgodnie z tym co byłoby dobrze, że tak trzeba, że jest jakaś okazja, którą trzeba wykorzystać, no to trzeba wykorzystać. Tylko z tym czego ja tak naprawdę teraz chcę i potrzebuję.

S: Chcesz Magda powiedzieć o takim konkretnym przypadku ze swojego życia nazwać to co się wydarzyło? Może akurat to zbyt świeże o czym mówisz.

Ja np. Vedic Art użyłam do ułożenia swojego biznesu.

Przez część naszych zajęć nawiązywałam do tego. Może ty chcesz powiedzieć o takim konkretnym przypadku ze swojego życia? mniejszym większym?

Do czego użyłaś tego czego doświadczyłaś w kursie Vedic Art?

M: Na razie nie chciałabym opowiadać o konkretach. Ale bardzo mnie ciekawi to co mówisz o tym, że przez Vedic Art przepuściłaś swój biznes. Bardzo mnie intryguje ten temat. Mam nadzieję, że będziesz filmik na ten temat nagrywa. Albo poopowiadasz przy drugim kursie. Bardzo mnie to ciekawi. Teraz mam takie pomysły, które też bym może chciała przez to przepuścić, ale nie wiem jak.

S: Jasne. Tu przypomina mi się takie otwarcie i spojrzenie na różne tematy z innej perspektywy. Obrócenie płótna. Coś jest tutaj ciężkie, takie mi się wydaje, więc spojrzę z innej perspektywy. Przypomina mi się jak jedna z uczestniczek opowiadała o tym, jak połamały się wszystkie stojaki na pomidory. Późna wiosna, ona na działce, tu te pomidory, do sklepu daleko. Co ma zrobić? Przeszła się do lasu i znalazła idealne patyki. Użyła natury, która była w pobliżu. Nie trzeba zaraz jechać do sklepu i kupować specjalnie do tego przygotowanych narzędzi.

Można korzystać z tego co się ma na miejscu.

Tutaj uśmiecham się, bo przypomina mi się ostatnie nasze spotkanie kiedy Nadia użyła naturalnych składników do malowania, tego co było pod ręką. Chcesz o tym powiedzieć?

M: Tak, to było bardzo fajne i taka bardzo duża kreatywność, jaką ma moja córka czasami tak mnie zachwyca. To jest coś co ja mam wrażenie, że my wszyscy mieliśmy tylko nie wszyscy nawet może nie zachowaliśmy, ale nie wszyscy mamy nadal z tym kontakt. Z taką nieskrępowaną chęcią robienia czegoś, próbowania bez myśli „co będzie jak się nie uda? wyjdzie brzydko? to nie jest do tego?” Moja córka zaczęła wyciskać borówki, które miałyśmy jako przekąskę. Ona teraz by chciała robić farbę z naturalnych składników. Pierwsza moja myśl „no nie, zaraz to zacznie pryskać i będziemy całe w tym soku”. Później sobie przypomniałam, że faktycznie o tym rozmawiałyśmy. Kiedyś ludzie nie szli do sklepu po farby. Tworzyli z naturalnych barwników. Z roślin, owoców. Zaczęłyśmy eksplorować ten temat. Okazało się, że borówki nie są chętne do wyciskania soku. Próbowałyśmy wycisnąć wyciskarką do czosnku. Trochę koloru nam się udało z tego wykrzesać. Potem zaczęłam myśleć jakie naturalne, bądź mniej naturalne składniki mamy pod ręką. Przyniosłam syrop malinowy, który zaczęłyśmy rozlewać na płótnie. Później córka poprosiła o inne kolory. Był bezbarwny żel aloesowy i krem w spraju, żeby było łatwo wyciskać. Później miałyśmy wspólną zagwozdkę czy to utrwalić, czy to wyschnie. Wyschło bez niczego, ponad dobę, nie utrwalałyśmy tego niczym. Jest dzieło. To był fajny eksperyment. To było interesujące, że miałam taką pierwszą blokadę. Przypomniałam sobie, że rozmawiałyśmy o tym czy to było łatwe, czy to się tak da faktycznie.

S: Dziękuję ci, że o tym wspominasz, bo o tym jest Vedic Art, o wchodzeniu w doświadczenie. Nie analizowaniu co będzie, czy jaki kolor będzie, jak tego użyć, czy to wyschnie. Zastanawianie się, szukanie informacji, co zrobić. Czasami, i tego uczy nas Vedic Art, że po prostu można zostawić. Okazuje się, że jest rozwiązanie. Samo wysycha. Pozwalasz temu utrwalić się, jak tylko chcesz. O tym też jest Vedic Art. 

Powiedz Magda jakbyś miała zachęcić innych do udziału, co to by było?

M: Dla mnie kurs Vedic Art to była podróż w stronę siebie, do kontaktu z sobą. Spotkania ze swoją kreatywnością. Ze swoją, jakby to patetycznie nie zabrzmiało, duszą. Z tym co jest tam gdzieś w środku, w nas. Pozwolić się temu wyrazić poprzez formę malarską, która jest czasami tylko narzędziem do tego. A czasami nie tylko narzędziem, bo później ten efekt może trwać i może dalej się dziać.

Bardzo podobało mi się to jak mówiłaś żeby zostawić obrazy. Żeby one były tak ustawione w domu żeby można było na nie patrzeć. Żeby one nie były schowane zaraz po namalowaniu, ukryte. Żeby były na widoku. Faktycznie, te obrazy mają, każdy swoją, energię. One tą energią emanują. W miarę przebywania z nimi, patrzenia na nie, ich energia może się zmieniać. To było dla mnie bardzo interesujące doświadczenie. Poczucie tej mocy obrazów. Bardzo długo nie mogłam doczekać się, aż będę miała zawieszone półeczki i sobie je pięknie porozstawiam. Nie będą musiały stać na podłodze, oparte o meble. Na początku myślałam, że będę siedzieć cały czas i na nie patrzeć, bo w końcu mogę z nimi poprzebywać. Pierwszy sposób w jaki je ustawiłam to uznałam, że jest za dużo. Tyle się działo, że nie mogłam tego wytrzymać. Było tyle różnych energii na jednej, dość małej przestrzeni. Szczerze, dla mnie to było za dużo. Moja córka też ciężko to zniosłam, mimo, że chciałyśmy mieć te obrazy poustawiane. Były postawione też jej obrazy. Mówiła, że aż jej się w głowie kręci jak na nie patrzy. Ja też miałam takie uczucie, że tego jest za dużo. Jak je poprzestawiałam, pogrupowałam tak, że te obrazy ze soba korespondują. To też jest fajne, że moje obrazy rozmawiają miedzy sobą. Jak moja córka zobaczyła, że namalowałam oko to ona też namalowała oko. Tak moje obrazy rozmawiają z jej obrazami. Jak już sobie to pozmieniałam to faktycznie byłam zaskoczona. Nie wiem czy uwierzyłabym gdyby ktoś mi o tym opowiadał o „energiach obrazów”, to nie wiem czy bym sceptycznie do tego nie podeszła. Vedic nauczył mnie żeby słuchać tego, jak mi się wydaje, że jest za dużo, bo energia obrazu, to znaczy, że jest za dużo i energia obrazów. Kiedy je poprzestawiałam, by energie były bardziej zrównoważone, te które były mocno naładowane, żeby nie były koło siebie tylko na przeciwległych ścianach, to już zaczęło być inaczej, przyjemniej, już mogę siedzieć z przyjemnością i spoglądać.

S: Bardzo ci dziękuję za to co mówisz o wibracji, która jest na płótnach. Sama też tego doświadczamy i dzisiaj rano też przedstawiałam obrazy u siebie w mieszkaniu. To jest też efekt, o którym mówiła mi inna uczestniczka. Po Vedic Art masz coś namacalnego z czym jesteś po tym kursie. Tu się bardzo dużo wydarza. Można powiedzieć, że to jest właściwie kilka lat terapii, tak dużo się przetwarza, transformuję, podczas tworzenia. Jednocześnie po tych 10 spotkaniach w wersji online czy po czterodniowym całym kursie Vedic Art ty zostajesz z obrazami, masz płótna, masz tą wibracje, która się zadziała. Masz tą kreację i tą ciekawości, o której wspominałeś.

Masz otwartość dziecka, z którą my przychodzimy na świat.

Tak jak Nadię obserwowałyśmy tworzącą sześcioletnią dziewczynę. My to mamy w sobie. To wszystko z czym jesteśmy znalazło się na płótnach, z tym świadomym, nieświadomym, podświadomym. Z tymi wibracjami wznoszącymi, bo Vedic Art, ja mam takie doświadczenie, jest bardzo wznoszący. Te wibracje są z nami przez długi czas po kursie. Cieszę się i dziękuję ci za to, że wspominasz o tym, że obrazy tak pracują. Cieszę się też, bo wspominam, jak mówiłaś o tym, że znajomej malować obraz mocy.

M: Tak dla mojej przyjaciółki namalowałam obraz mocy. Będę jej go przesyłać. To był taki cichutki podszept. Cieszę się, że go posłuchałam. Chociaż tutaj głos krytyka bardzo mnie od tego odwodził. Nie posłuchałam go. Obraz powstał. Mam nadzieję, że będzie służył. Że jego energia zostanie odebrana. Jak nie, no to trudno. Ja zrobiłam co w mojej mocy żeby stworzy z najlepszymi intencjami. 

S: O tym jest Vedic Art. Wchodzimy w doświadczenia i czujesz, słyszysz czasami bardzo cichy głos, podszept swojej intuicji,

a czasami taki bardzo wyraźny, aż namacalny, aż kręci się w głowie od tej informacji, którą słyszymy. Po prostu robimy i tak to jest. 

Dziękuję Ci Magda za rozmowę. Pozdrowienia dla Nadii, która teraz jest w przedszkolu.

M: Tak, my też bardzo dziękujemy. Nadia już nie może się doczekać następnych spotkań. Wydrukowałam jej dyplom, który dostałyśmy od ciebie, każda z nas na zakończenie pierwszego cyklu. Ku mojemu zaskoczeniu ona w ogóle nie byłam zadowolona jak jej dałam dyplom. Dzieci zazwyczaj lubią takie rzeczy jak dyplomy. Powiedziałam, że „dostałaś, jest twoje imię”. Jak zapytałam o co chodzi to okazało się, że ona po prostu nie chce kończyć tych lekcji z Sylwią. Ona nie chce żeby to się skończyło. Myślę, że weźmiemy udział w drugiej część. Bardzo dziękujemy za piękne doświadczenie. Za to, że w takich trudnych warunkach, bo wirtualnych ty tworzysz taką przestrzeń, w której tyle się może zadziałać. 

S: Niech się dzieje najlepsze co może dla nas w tym momencie. Dziękuję bardzo i do zobaczenia.

Kurs Vedic Art online startuje 22.02.2022. Szczegóły: https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/va-22-02-2022/