Nowy lokator?
Poderwał się, jak chcieliśmy go przegonić. Myśleliśmy, że przyleciał podjadać truskawki. Osiadł po kilku metrach, z niemocy.
Zorientowaliśmy się.
Wygląda całkiem zdrowo, więc alarmu nie robimy. Miseczka z wodą i dajemy mu spokój.
Od wczoraj tu jest. Siedzi. Grucha do ciebie jak podchodzisz, zaczyna rozmawiać. Wygrzewa się w słońcu. Spaceruje między grządkami.
Dziś pomyślałam, że dam ogłoszenie, może ktoś podpowie co z nim zrobić. Dopiero jak mu robiłam zdjęcia zorientowałam się, że te cyfry to numer telefonu. Dzwonię. Tak. Z Niemiec leciał. Zmęczył się pewne. Słyszę, że cztery jeszcze nie doleciały. Pan przyjedzie po niego, jutro jeśli wcześniej gołąb sam nie zdecyduje się na powrót.
Podróżnik. Zrobił sobie u nas przystanek.
Czasem potrzebujesz odpocząć.
Daj sobie czas.
I z tym nowy lokatorek wraca mi myśl o odpoczynku. Zapraszam go do siebie. Daje mu przestrzeń. Zatrzymuję się w swoim działaniu, ruchu. Choćby to miało być 5 minut. Zamykam oczy. Biorę oddech. Zmieniam rytm. Rozciągam się. Sprawdzam co daje mi odprężenie. Po czym poznaję, że łapię reset? Czuję się zrelaksowana? I zapamiętuję to. Żeby mieć rozwiązanie kiedy czuję, że niemoc się zbliża. Nie czekam do urlopu, do wakacji. Odpoczywam w ciągu dnia. Pomiędzy zadaniami, czynnościami. Pomiędzy linijkami tekstu, który czytam, piszę. Pomiędzy wdechem a wydechem.
Zaproś odpoczynek do siebie. Od-po-czynek. Po tym czynie, od działania, należy Ci się. A wszystko się u-leży 😉 Przed kolejną podróżą (tą małą i dużą) wracasz do swojej mocy.