Plany, czasem je mam i czasem świat weryfikuje je bardzo skutecznie. Coraz częściej mówię temu „Tak i …” Jest przepływ.

Główny nurt medialny jest poza mną. Albo ja poza nim. I jednocześnie mnie dotyka. Ja go dotykam 😉 Słyszę to co się dzieje od osób, które przychodzą do mnie na relaksacje, od bliskich, którzy oglądają telewizję. Nie mam telewizora. I właściwie teraz jak to piszę to uświadamiam sobie, że swojego telewizora nigdy nie miałam 🙂 Wow jakie to jest uwalniające!

Cyklicznie gram relaksacje w pierwszy i ostatni poniedziałek miesiąca w Łodzi. Pierwszy w Starym Polesiu/Miejscu Spotkań osiedlowym, społecznym domu kultury, ostatni w KIPISZu miejscu twórczym i… z podgrzewaną podłogą, kto był na relaksacjach ten wie co to za radość 🙂 Miałam plan, że po Świętach, czyli ostatni poniedziałek miesiąca gram w K I P I S Z-u, a po Nowym Roku pierwszy poniedziałek stycznia gram w Starym Polesiu/Miejscu Spotkań. Jak co miesiąc. I widzę jak to puszczam w obliczu tego co się dzieje. Jest mi smutno. Jednocześnie czuję gniew. Zatrzymuję się i daję wybrzmieć każdej z tych emocji oddzielnie. Zauważyć o co ten smutek. O co ten gniew. Złość wychodzi zdecydowanie na wierzch. Widzę ile relaksacje w dźwiękach mis, gongu, bębna dają dobrego. To profilaktyka zdrowia. Ludzie, którzy przychodzą dziękują. Po zajęciach są wyciszeni, spokojniejsi, jaśniejsi na twarzach. Wiem, że właśnie to chcę dawać światu. Nie znajduję uzasadnienia zakazu organizowania wydarzeń, gdzie można się spotkać w bliskości z drugim człowiekiem. W hipermarketach zagęszczenie jest dużo większe. Puszczam to teraz. Wkładam energię w inne działania. Robię co mogę z tym co mam. Świadomie kieruję swoją energię w działania, które są w moim zasięgu. Korzystaj z relaksacji na grupie na facebook #PoniedziałekOtulamDźwiękiem. Daję tam nagrania relaksacji. Co poniedziałek pojawiają się nowe nagrania. Będą też kolejne na youtube. Tu na stronie www masz przekierowanie.

I z tej złości poszłabym dalej w działanie. Z uważności zatrzymuję się, bo na wierzch wyłania się też druga emocja.

Smutek. Mój smutek jest o tym, że lubię spotkania z Wami. To tęsknota jest za nimi. Za tym spotkaniem z drugim człowiekiem. Lubię widzieć Wasze twarze błogo zrelaksowane. Szczególnie pamiętam te momenty nieśpiesznie pojawiającego się uśmiechu na twarzy kiedy na zakończenie przechadzałam się z dzwoneczkami koshi po sali. Wy w rozluźnieniu, pod powiekami w sennych przestrzeniach, otuleni dźwiękiem, pod kocami. Tęsknię za tym. I mój smutek jest właśnie o tym. Łza płynie. Ja się z tym żegnam. Tęsknię. Czuję jak gula rośnie w gardle. Z nią puszczam ten dźwięk uwięziony w klatce. Zatrzymanie. I głębszy oddech. Taki czas. Nie wiem co dalej. Płynie. I ja płynę. I znów pojawia się energia do działania.

Mogłabym siedzieć i rozmyślać co tu robić w tym kolejnym lockdownie. Jak kombinować. Decyduję się żyć po prostu. Świat daje rozwiązania. We Wszechświecie nie ma pustki. Kuzynka poprosiła mnie, abym zaopiekowała się jej synkiem, do 15.01.2021. Czyli do czasu kiedy rząd wprowadził ograniczenia. Mogłabym zastanawiać się czy to robić czy robić swoje rzeczy, czym się zająć. Idę za impulsem. Układa się. Będę opiekować się dwulatkiem w godz. 7-15. Później przychodzi myśl. Swoje rzeczy przez te dwa-trzy tygodnie będę robić po 15tej. Większość, właściwie wszystko przez internet, bo ze spotkań na żywo do tego czasu rezygnuję.

Podejmuję decyzję, że wkładam swoją energię w stu procentach. Jak jest u Ciebie? Jak jest z tą decyzją, zaangażowanie, energią, którą kierujesz w dane działanie?

Obserwuję jak to jest z dawaniem energii poszczególnym przedmiotom. To jest dawanie im blasku, światła, energii właśnie. Ta materia jest ożywiona przez Ciebie. Zaczyna świecić, promienieje energią, którą Ty dajesz, którą Ty świecisz.

Mam przykład, który mi się nasuwa z tego tygodnia. Chcesz? Mama robi swetry dla bratanków. Zobaczyłam sweterki na zdjęciu. Czułam, że jest jakiś rodzaj siły, która mnie zatrzymuje. W rozmowie przez telefon mama mówi o tym, że na marne je robi, że chyba je sprzeda na olx, bo chłopaki nie będą chcieli ich nosić. Za kilka dni widzę sweterki na żywo. Przymierzam je. Czuje rodzaj ciepła, otulenia, miękkość włóczki, naturalnego, kolory mnie przyciągają. Do takiego stopnia, że sama chcę je mieć. Robione dla sześcio- i ośmiolatka. Są trochę za małe. W tej euforii i radości robię zabawne zdjęcia kiedy mam je na sobie. Wysyłam zdjęcia na rodzinną grupę na czacie. Bratankowie są zaciekawieni. Czuję, że mają energię żeby je zobaczyć. Samemu je przymierzyć.

Masz w swoim życiu podobne sytuacje?

Ciekawa jestem jak u Ciebie.

Proponuję Ci eksperyment.

Włóż energię w przedmiot, materię, która jest w Twoim otoczeniu. Możesz np. wybrać krzesło, spośród krzeseł dostępnych w Twoim domu. Usiądź na tym krześle. Poczuj je całą, całym sobą. Zobacz to krzesło. Wstań. Popatrz na nie. Poczuj je. Poprzyglądaj się mu. Daj mu swoją energię. Pokontempluj je. Możesz zmrużyć oczy. Wtedy będzie Ci łatwiej zobaczyć aurę krzesła. Tak, wszystko ma swoją aurę. Energię, która promienieje od tego krzesła. Po tym kontemplowaniu, zapamiętaj które to krzesło. Później zobacz czy Twoi domownicy, Ty będziecie je częściej wybierać. Szczególnie czy dzieci będą na nim siadać. Napełniasz materię swoim byciem.

Bardzo jestem ciekawa jak Ci będzie w tym eksperymencie i ciekawa jestem Twoich obserwacji. Jak chcesz napisz tu w komentarzu lub bezpośrednio do mnie.