o wątpliwościach i decyzjach – Anna Jaworska w rozmowie po Vedic Art

o wątpliwościach i decyzjach – Anna Jaworska w rozmowie po Vedic Art

Ania Jaworska jest nauczycielką Vedic Art. Ania wzięła udział w kursie u mnie. W Szwecji skąd wywodzi się ta kreatywna metoda, nauczyciele bardzo często odwiedzają się na swoich kursach. To poznawanie metody na nowo, korzystanie z niej dla swoich aktualnych spraw lub po prostu chęć spędzenia czasu w atmosferze przesiąkniętej twórczością daje dużo odkryć o sobie, relaksu, odprężenia, radości i żywotności.

Zaprosiłam Anię do rozmowy. Przed tobą wywiad o emocjach, wątpliwościach, decyzjach. Metodzie, która może być alternatywną, dodatkowym narzędziem przy mediacjach.

Anna Jaworska: Jak przygotowywałam się do rozmowy z tobą to uporządkowałam sobie obrazy. Próbowałam odtworzyć proces, który mi towarzyszył podczas zajęć Vedic Art. Który obraz był obrazem pierwszym, który drugim. Jak je ułożyłam obok siebie to nie do końca pamiętałam. Próbowałam odtworzyć z notatkami i doszłam do takiego wniosku, że to nie jest jeden proces. W ciągu Vedic Art zadziewa się wiele procesów. Nawet jeśli jeden obraz powstał przy zasadzie numer 3, 4 czy 5 to tak naprawdę on później ewoluował. Potem były dokonywane zmiany. One się przeobrażały. Na przykładzie jednego obrazu, gdzie uchwyciłam to na zdjęciach, uchwyciłam proces, który się zadziewał. Niesamowite. Jeden obraz, który nie jest jeszcze skończony, mam go na zdjęciach w pięciu odsłonach. Kolorystyka była bardzo burzliwa. To było niesamowite. Bardziej na przykładzie zdjęć, mogłam sobie odtworzyć jak to wyglądało. Kiedy ułożyłam obrazy to zobaczyłam, że … oczywiście jest efekt końcowy, mam wspomnienia, natomiast nie ma tej całej drogi dojścia do tworzenia. 

Dla mnie w Vedic Art generalnie pięknym jest proces, czy procesy, które się zadziewają. Te zmiany, które zadziewają się w ciągu życia.

Oczywiście obraz jest dla mnie wspomnieniem, dla mnie konkretnie. U mnie w tym procesie, na zajęciach, po zajęciach, nastąpiło wiele zmian, w życiu osobistym, zmian w życiu zawodym. Gdybym spojrzała na datę startu zajęć i na datę końcową to widzę jak dużo więcej wydarzyło się w życiu, jak wiele osiągnęłam, jak wiele decyzji podjęłam. Patrząc na obraz mam swoje emocje, mam też przepracowane swoje emocje. Jak zaczynamy malować to wchodzimy z jakimiś emocjami i uczuciami, które nam towarzyszą. Potem w trakcie zajęć, w trakcie zmiany kolorów, tych zmian, które się zadziewają, ten obraz może nie mieć nic z tego okresu początkowego. Oczywiście warstwy może gdzieś tam będą, czy wymieszane kolory. 

Mam po zajęciach Vedic Art różnorodne refleksje.

S: Mówiłaś o tym, że na niektórych obrazach nic już nie nanosiłaś, że jest proces zamknięty przy niektórych z nich. Patrzysz na te obrazy po czasie i widzisz je inaczej. To jest ciekawe. Powiesz coś więcej?

A: Tak. Jak patrzę na jeden obraz to mam wspomnienie tego co mi towarzyszyło malując, jaki to był proces. Tak myślę, że jeden obraz to jeden proces, conajmniej. Jak patrzę sobie na obraz to widzę ten proces i drogę dojścia. Natomiast jak zestawiłam wszystkie obrazy ze sobą to nawet miałam taką refleksje, że one do siebie nie pasują. To, że trudno jest mi ułożyć z nich kompozycję, bo są inne kolory, inne wzory.

Jest jakaś płynność między nimi, bo one są moje.

Natomiast jest taka dynamika, taka różnorodność.

Oczywiście jak później zrobiłam zdjęcia to nagle stwierdziłam „Wow podobają mi się”.

Nagle z nich łatwiej było mi stworzyć jakąś kompozycje.

Jest dynamika.

Tak jak powiedziałaś, w zależności, gdzie się obraz postawi, ułoży, jak pada światło, one cały czas mam wrażenie, że pracują.

Teraz jak patrzę na swój obraz z tego punktu widzenia, to zupełnie inaczej wygląda niż obraz położony pod ścianą czy powieszony na sztaludze. Za każdym razem można czytać coś innego.

S: Masz za sobą jeden z obrazów

A: Tak. Nie ma jeszcze tytułu, natomiast był bardzo dynamiczny. W trakcie kursu, w tzw. międzyczasie byłam na urlopie. Część kursu odbywałam w Polsce, część za granicą. To był ostatni obraz przed wyjazdem i brakowało mi tego obrazu jak kontynuowałam kurs za granicą. Miałam jego zdjęcie. Jak wróciłam do domu to bardzo się ucieszyłam, że on jest. Pomyślałam sobie, że on jest mniejszy niż wydawało mi się, że jest. On powstawał przez kilka lekcji. To był obraz, który bardzo ewoluował i doszedł do takiego momentu kiedy stwierdziłam, że to jest to.

S: Jakbyś miała powiedzieć czego Ty się dowiedziałaś podczas kursu Vedic Art o swoim procesie twórczym, o sobie jako twórcy, co odkryłaś?

A: Chyba nie myślę o sobie w ten sposób jako twórcy. Pracuję w dwóch zawodach. Vedic Art jest dla mnie dodatkowym procesem, nad którym się zastanawiam co z nim zrobić. Jak wykorzystać tą metodę czy do doradztwa edukacyjno zawodowego, którym się zajmuję czy włączyć do mediacji. Chyba nie myślę o sobie jako twórcy, bardziej myślę o procesie i emocjach. Dla mnie jest to rzecz o emocjach. Ja przerobiłam sobie mnóstwo emocji i podjęłam mnóstwo decyzji, więc dla mnie jest to zastosowanie praktyczne w życiu. Jak patrzę na obraz to nie widzę, że stworzył go… Trudno mi uchwycić się w tej definicji stwórcy. Bardziej wchodząc w Vedic Art byłam w procesie podjęcia jakiejś decyzji. Jak zaczęłam proces to miałam kilka pootwieranych tematów, a jak skończyłam to jeszcze się okazało, że po Vedic Art te tematy się kończyły.

S: Czyli tak naprawdę ta twórczość w Twoim życiu przejawiała się po prostu w życiu, w podejmowaniu decyzji, w kreowaniu tej swojej rzeczywistości, decydowaniu…

A: Dokładnie tak.

S: Mówisz o emocjach, przeżyciach, że tutaj jest wiele procesów, które się zadziały podczas kursu Vedic Art. Jednocześnie Vedic Art nie jest metodą terapeutyczną. Ona jest bardzo transformującą metodą. Tak jak mówisz te emocje się przetransformowały.

A: Dokładnie. Wspominałam Ci, że malowałam jeden obraz, który mam wrażenie, że nie jest zakończony. Być może mam wyjechać na urlop żeby go dokończyć 🙂 To jest ten obraz, który ma 6 czy 7 odsłon. To jest niesamowite, bo zaczęłam malować i pierwszy tytuł jaki nadałam to, że to są „wątpliwości”. Nagle, tak jak mówiłam o emocjach towarzyszących, nagle tych emocji pojawiło się mnóstwo. Zaczęły mi towarzyszyć, wychodzić w farbach, w różnych wzorach, różnych kolorach. Nagle stwierdziłam, że ok są wątpliwości, pewnie powstaną jakieś decyzje. Zaczęłam sobie przeformułowywać trochę ten proces żeby z wątpliwości powstały decyzje. Widziałam jak bardzo proces tworzenia też się zmieniał. Te wątpliwości gdzieś zniknęły. Jak zaczynałam z wątpliwościami to teraz tych wątpliwości nie mam, a mam przed sobą kilka wariantów decyzji na przykład do podjęcia. Tak sobie myślę, że jeszcze chodzę bardziej z decyzjami, ale ciągnie mnie już do farb, żeby usiąść i namalować, że to ze sobą współgra. 

Dla mnie, może jako mediatora, zajmuję się rozwiązywaniem różnych konfliktów, tworzeniem, pomaganiem klientom w tworzeniu różnych alternatyw, to dla mnie Vedic Art jest właśnie takim procesem. Jeśli nie wiesz na poziomie głowy to dotknij swojego serca. Weź farby, podobrazia, wyraź swoje emocje, może wątpliwości czy decyzje, które chciałbyś czy chciałabyś podjąć i w taki sposób może wymalować kilka obrazów. Zobacz co za tym stoi. Gdzie ci jest bliżej. Jak czujesz. Nagle się okazuje, że głowa z sercem się dogaduje. Widzisz, że wyszło z ciebie. Jesteś tym stwórcą, o którym wspominałaś. Nagle się okazuje, że to się ubiera w ładne kolory. Nawet jeśli ktoś tu nie widzi konotacji osobisto-zawodowych to tutaj są takie.

To jest też dla mnie forma medytacji. Taka żeby się nie zastanawiać na poziomie głowy, którą opcję wybrać, tylko żeby bardziej poczuć to z serca, ciała. Dla mnie jest ta metoda o tym.

S: Mówisz o formie medytacji, czy relaksu i koncentracji – ja przynajmniej tak odnajduję się w Vedic Art. Powiedz jak Ty się czułaś w procesie twórczym i jak się czułaś po zakończeniu, kiedy już przeszłaś cały kurs Vedic Art.

A: Poczułam, że dla mnie jest to forma medytacji. Czułam, że zeszło napięcie, że jestem ubogacona, wzbogacona, że jest mi łatwiej, że mam więcej możliwości. Też odkrywam swoją kreatywność w życiu, w podejmowaniu decyzji. Nagle pojawia się tak wiele możliwości, różnorodnych. Jest w czym wybierać. To jest niesamowite, że poprzez kontakt z pędzlami, z malowaniem intuicyjnym, że się tyle dzieje. 

Jak pytasz z czym wychodzę z tego procesu to wychodzę taka bardziej ugruntowana, bardziej pewna siebie, z wieloma pomysłami do podjęcia, z większą chęcią do działania.

S: Mówisz, że jest dużo tych opcji, szeroka paleta, a jednocześnie mówisz, że czujesz się bardzo ugruntowana.

A: Tak, w pewnym sensie doszłam do takiego wniosku, że czasami łatwiej jest wylać na podobrazie farby, a potem wylać kolejną i wylać kolejną. To trochę tak jakbyśmy dokładali emocje w życiu. Wyciskamy, mieszamy, malujemy, tworzymy i nagle wychodzi z tego coś takiego co znowu jest, może być emocją. To co nam towarzyszy. Że jest nam za ciemno. Widzimy, że te emocje się kumulują, może to trudne emocje. Potem czuję nagle, że chciałabym coś zmienić, że tego jest za dużo. Zauważyłam w procesie jak bardzo kolor oddziaływuje. Jak jest za ciemno to czuję z ciała, że potrzebuję dodać jakiegoś innego koloru, potrzebuję światła albo potrzebuję coś wymieszać, coś zmienić. Na płótnie, ponieważ jesteśmy skoncentrowani na tym teoretycznie jednym miejscu, są farby, mamy przestrzeń dookoła. Łatwiej jest połapać te kawałki ze sobą niż w życiu, gdzie podejmujemy decyzje tak różnorodne, które dotyczą mnie lub wielu osób. 

Nagle okazuje się, że w tej przestrzeni malowania, takiego zaangażowania w 100%, okazuje się, że to można przenieść na życie. Tak jak mogłam pomieszać farby, mogłam zmienić… w ogóle fantastyczne jest to, że ja mogłam zmienić.

Na przykład mam czerwony obraz, a za chwilę ten obraz może być żółto-zielony.

Myślę sobie „wow, jakie to jest fajne, że tak szybko, że daje sobie w ogóle prawo do zmiany”. Zauważyłam, że w życiu, czy w moim, czy jak pracuję z klientami, że czasami klienci nie dają sobie tego prawa do zmiany. Tutaj też jest takie wahanie. Widzę, że coś ładnego już wyszło, ale czuję gdzieś, że to jeszcze nie jest to.

Tak samo w związkach. Trochę przerzucam się z tematem na moją podstawową pracę, mediacyjną, na przykład nad relacjami. Widzę, że ludzie dochodzą do takiego momentu, że jest dobrze. To trochę tak jak z tym obrazem. Jest dobrze, ale coś mi tam nie pasuje. Zastanawiam się czy dodać jeszcze farby, coś zeskrobać, zmyć. Tak jak w życiu, czy może coś powinnam jeszcze zmienić, czy pójść na terapię, czy może jeszcze nie ten związek, nie ta osoba, może nie ta relacja w ogóle. Mam takie wrażenie, że z farbami jest trochę łatwiej. Jak już się odważyłam na zmianę to zobaczyłam, że „wow, to coś fajnego jest”, że daję sobie prawo, że doświadczyłam takiego tak naprawdę procesu zmiany, więc w życiu też daję sobie to prawa na przykład żeby coś zmienić. Coś co wygląda ładnie, ale tego nie czuję. Takie mam przekonanie, że jak moje ciało doświadczyło pozwolenia sobie na zmianę to w innej sytuacji życiowej, a nie na przykład w Vedic Art też mi jest łatwiej na taką zmianę pozwolić. Stąd mówię, że jest dużo emocji i dużo różnorodnych procesów. Tutaj mówię akurat o podejmowaniu decyzji czy o jakiejś zmianę czy o wychodzeniu. Widzę bardzo duże podobieństwa. 

S: Wcześniej mówiłaś, że zmieniałaś miejsce podczas kursu, malowałaś z różnych przestrzeni. Też wiem, bo jesteś nauczycielem Vedic Art, malowałaś w plenerze. Ciekawi mnie twoja perspektywa, różnych form kursu i tego doświadczania. Jak Ci było w takiej wersji onlinowej?

A: Powiem tak, że jest to bardzo ciekawa wersja dla mnie, ciekawa opcja. Zwłaszcza w takiej sytuacji w jakiej byliśmy – pandemii. Dla mnie jest to taka forma medytacji, relaksacji, więc w tej konkretnej sytuacji kiedy byliśmy zamknięci w domu, cieszyłam się na propozycję pomalowania. Tak jak mówisz, jestem nauczyciele Vedic Art i mogłabym to zrobić sama ze sobą. Wziąć notatki na przykład i sobie to odtworzyć, ale to nie jest to samo. Jak dostałam zaproszenie od Ciebie to z chęcią je przyjęłam, bo w grupie jest jednak inaczej. Jeśli ktoś prowadzi i ja się temu trochę poddaję to się koncentruję nie na samym procesie żeby nim zarządzić, tylko żeby wejść i go doświadczyć. 

Muszę powiedzieć, że ta forma bardzo mi odpowiadała na moje potrzeby nawet takiego przemieszczania się. 

Kiedy wyjechałam z Polski mogła kontynuować proces za granicą, a potem znowu wrócić i go zakończyć. To było ciekawe, że zmieniały się formy. Był taki moment kiedy wyjechałam na urlop i nie miałam tam praktycznie nic. Musiałam sobie zakupić. Proces takiego poszukiwania, to trochę tak jak w życiu. Zmieniają się okoliczności, zmieniamy miejsce chwilowego nawet zamieszkania i szukamy co jest nam potrzebne.

Nagle się okazuję, że mogę tą potrzebę zaspokoić w taki czy inny sposób. Nagle się zaczynam cieszyć, że kupiłam sobie farby, a w sklepie obok znalazłam podobrazie. Później czy mi się opłaca kupić sztalugę? No tak. Dla samego kończenia procesu – tak!

To są takie fajne decyzje. Bardzo ciekawe żeby w różnorodnych miejscach pod oświadczać, czy w plenerach, czy na balkonie chociażby. W kursie online jesteśmy przy komórce czy laptopie i możemy gdzieś się przemieścić, także bardzo ciekawe doświadczenie.

S: No właśnie w Polsce mamy te upatrzone sklepy, ulubione farby, a mi się teraz przypomina jak byłam w Indiach i na straganie kupowałam farby i okazało się, że one są tak plastyczne, tak się dobrze mi nimi malowało. W miejscu, w którym byłam była kobieta, która ma duże doświadczenie w malowaniu i powiedziała, że to są naprawdę bardzo dobrej jakości farby. To dla mnie było ciekawym doświadczeniem, jak się odnajdujemy w nowym miejscu, poszukujemy narzędzi, które są nam potrzebne w tym momencie w zupełnie innych okolicznościach.

A: Tak, dokładnie.

S: Tak mi się teraz przypomina, że w grupie bardzo głęboko wchodziłyśmy. Mimo tego, że się nie widziałyśmy fizycznie, tylko przez ekran komórki czy laptopa to często było tak, że były ciary na skórze, łzy, wzruszenia i różne inne emocje się pojawiały. To mi przychodzi we wspomnieniu.

S: Powiedz jest coś takiego co byś jeszcze chciała powiedzieć o Vedic Art?

A: Bardzo polecam generalnie tą metodę, bo to jest metoda procesowa, odkrywania siebie. Dla mnie to jest metoda też o budowaniu relacji, relacji ze sobą, o odkrywaniu siebie, swojego potencjału, o swojej kreatywności i o formie relaksacji. W tej jednej metodzie można znaleźć przestrzeń dla wielu różnorodnych działalności, obszarów życiowych.

Taką mam trochę analogię, że to może być jako forma mediacji samemu ze sobą. Mogę pójść na mediacje z partnerem, czy z kimś kto jest mi bliski i mediować słownie, a mogę też wziąć obraz i dojść do pewnych decyzji w takim procesie twórczym. Bardzo zachęcam do takiego udziału.

Bardzo dziękuję tobie za możliwość spotkania się online, za zaproszenie. Nawet jeśli jest się nauczycielem Vedic Art to warto, tak jak mówiłaś w naszej rozmowie, budować społeczność, warto korzystać wzajemnie ze swoich warsztatów. Nagle się okazało, że ja odkrywała zupełnie inne oblicze tej metody, metodą online, inny nauczyciel prowadzący, inna grupa, inna przestrzeń, bo bardziej przez laptopa, komórkę, nie w plenerze, nie w pracowni, tylko tu gdzie jesteśmy w czterech ścianach na przykład. Do wykorzystania podłoga, czy stół, czy sztaluga, o obok w pokoju na przykład rodzina, bo sytuacja była jaka była. To jest niesamowita przestrzeń. Warto sobie taką przestrzeń zorganizować, być samemu ze sobą. Także bardzo zachęcam.

S: Dziękuję Ci Aniu bardzo serdecznie za rozmowę.

A: Dziękuję Sylwia

Twoja rola, twoja indywidualna jakość

Twoja rola, twoja indywidualna jakość

Jaka jest twoja rola?
Jaka jest twoja indywidualna jakość?
Nagrywam inspiracje po zajęciach z kursu nauczycielskiego Vedic Art.
Jestem już nauczycielką Vedic Art od kilku lat.
Weszłam w rolę uczennicy na kursie, który prowadzi Paulina Mazurek.
Dla odświeżenia.
Dla nowego spojrzenia.
Odświeżajmy sobie to z czym jesteśmy, jakie jest nasze powołanie.
Przypominajmy sobie, bo codzienność może nas gubić.
W innych możesz przejrzeć się jak w lustrze.
Jakie są twoje indywidualne jakości?
Może dajesz przestrzeń fizycznie, mentalnie, duchowo.
Może zrobisz ciepły napar do picia, posiłek.
Może jesteś by wysłuchać lub pobyć w ciszy.
Nie zależnie czy jesteś opiekunką do dziecka, pracującym w dużej firmie, ogrodnikiem, architektem, lekarzem, śmieciarzem, panią ze sklepu, kelnerem, nauczycielką, masażystą, pisarką – róbmy swoje.
Vedic Art pomaga odkryć te indywidualne jakości, talenty, z którymi przychodzi tu na świat.
Vedic Art online prowadzę w opcji:
1) 4 dni pod rząd – cały kurs – czwartek do niedzieli w godz. 9-17
https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/vedic-art-online-4-dni/
2) weekendowo – 1/2 kursu – sobota i niedziela 9:30-17:30 –
https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/weekendowo/
3) cykl 10 tygodni we wtorki 16:30-18 –
https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/vedic-art-cykl-10-tygodni/
Będę z inspiracjami z kursu nauczycielskiego Vedic Art do połowy maja 2022, co sobota o 11:11 (na około 15 minut)
później udostępnie nagranie też tu na blogu i Youtube
Jeśli masz pytania odnośnie Vedic Art to pisz śmiało.
Więcej o zajęciach i najbliższe kursy na stronie: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/
Zapraszam, zobacz szczegóły lub po prostu posłuchaj nagrania i znajdź coś dla siebie.
Refleksje z prowadzenia zajęć Vedic Art – spotkanie 3

Refleksje z prowadzenia zajęć Vedic Art – spotkanie 3

Zobacz nagranie z live o refleksjach z prowadzenia zajęć Vedic Art
Będę z tym tematem do końca kwietnia 2022 co środę o 9:30 (na max 20 minut)
Jeśli masz pytania odnośnie Vedic Art to pisz śmiało.
Więcej o zajęciach i najbliższe kursy na stronie: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/
Zapraszam, zobacz szczegóły lub po prostu posłuchaj nagrania i znajdź coś dla siebie.
Z wdzięcznością
Sylwia
W naturalnym rytmie z lekkością kreuj swoje życie 

W naturalnym rytmie z lekkością kreuj swoje życie 

Rytm-wskazówka, dla tych którzy chcą z lekkością tworzyć swoje życie 

Korzystam z doświadczenia jakie mam z prowadzenia zajęć Vedic Art i konsultowania według Ajurwedy.

W cyklu spotkań Vedic Art, które prowadzę w tym tygodniu tematem przewodnim jest rytm, cykliczność, w zgodzie ze sobą i z otaczającym nas światem. Znasz swój naturalny rytm?

Zapraszam Cię do obserwowania otaczającego Cię świata, tego naturalnego, siebie przede wszystkim, bo Ty jesteś naturą w mikro wydaniu.

Mieszkałam całkiem niedawno kilka miesięcy na wsi, w miejscu gdzie robiło się zupełnie ciemno (poza pełnią księżyca w bezchmurną noc;)), gdy zachodziło słońce. Bardzo mocno złapałam wtedy rytm natury, swój naturalny rytm. Pamiętam jak któregoś razu przyjechałam do Łodzi około godz. 21. Czułam jak dojeżdżam na ostatnich oparach z myślą i radością, że zaraz położę się spać. Gdy wjechałam do miasta zaskoczyło mnie tętniące tam „życie”, światła lamp, ruch na ulicach. Wtedy bardzo mnie to zdziwiło. W imię czego sobie to robimy?

Wydaje Ci się, że jesteś dziwna, dziwny…

Gdy masz w sobie dużo Vaty – elementu przestrzeni i powietrza, pewnie zdarza Ci się myśleć, że coś z tobą nie tak. Chodzisz spać przed 22 i wstajesz ok. 5. Większość dookoła, szczególnie jeśli mieszkasz w mieście traktuje 22 jako wczesny wieczór, a 5 rano jako środek nocy.

Od kiedy weszłam w doświadczenie – z Ajurwedą i Vedic Art – przychodzi mi dużo więcej zrozumienia. Sprawdź co daje Ci więcej równowagi. Wyjrzyj przez okno – kiedy wschodzi/zachodzi słońce? Niech Twoim kompasem i potwierdzeniem, że wszystko z Tobą okej będzie rytm natury.

Słyszysz te śpiewające ptaki tuż przed wschodem? Ostatnio uśmiechałam się, że one nawołują słońce, obwieszczają światu, że oto jest… nowy dzień. Zebranie myśli, większa stabilność, złapanie swojego centrum, z którego możesz czerpać. To źródło potrzebuje połączenia z tym co jest większe od internetów, światła żarówki, wszystkich nowinek, które są z nami dużo krócej niż ptaki, drzewa, słońce, księżyc. Skieruj się w stronę tego co przetrwało miliony lat.

I wejdź w doświadczenie, w swoim naturalnym rytmie.

Rytm dobowy

Ajurweda dzieli dobę na 6 cykli. W określonych godzinach dominują żywioły, jakości:

2-6 i 14-18 przestrzeń i powietrze, ruch, kreacja, elastyczność, subtelność, prana

6-10 i 18-22 ogień i woda, trawienie, transformacja, przyswajanie, rozumienie

10-14 i 22-2 woda i ziemia, siła, żywotność, stabilność, odporność, spajanie

Zapraszam Cię, obserwuj siebie w ciągu dnia i nocy. Kiedy, na co masz ochotę. Czy i jak jesteś w zgodzie ze swoim naturalnym rytmem.

Pora na sen

Zadbaj o sen w porze 22 a 5-6. Nasze ciała to cudowna fabryka, która sama się regeneruje. Od 22 uruchamia się czas ognia i wody, które transformują to co przyjmujesz w ciągu całej doby. Pozwól sobie w nocy wypocząć. Jeśli prowadzisz nocne życie to normalne, że po 22 masz dużo więcej energii. W naturze ta energia jest po to żeby przetrawić to co zbierasz w ciągu dnia.

Sen od 22? Jak?

Jeśli teraz chodzisz spać grubo po godzinie 22 to daj sobie czas na to żeby sukcesywnie co tydzień/miesiąc przesuwać czas pójścia do łóżka o 15 minut.

Wieczór a dobry sen

Przynajmniej godzinę przed snem rozłącz bodźce typu praca/relaks przed elektroniką czy książką, rozmowy przez telefon, dyskusje, gdzie twój umysł się wysila. Zamień te nawyki na np. złote mleko, przyjemną kąpiel, masaż, delikatny ruch, by uwolnić to co ciało nagromadziło w ciągu dnia.

Miejsce na sen

Najlepsza pozycja by ciało się regenerowało podczas snu jest z głową od strony południowej lub zachodniej. Wiąże się to z ruchem ziemi. Zadbaj żeby miejsce, w którym śpisz było miejscem, w którym… śpisz, a nie pracujesz, spędzasz czas ze znajomymi. Jeśli nie masz przestrzeni na oddzielne pomieszczenie to zrób to rytualnie. Schowaj wszystko co przypisane pracy, spotkaniom długo przed pójściem spać. Mentalnie zamknij przestrzeń dziennych aktywności i otwórz przestrzeń na regenerujący sen.

 

W kolejnych wpisach przyjrzymy się innym nawykom, którymi możesz sprawić, że w twoim życiu będzie więcej lekkości, spokoju, jasności.

Będzie między innymi o odżywianiu, koncentracji, relaksie, sile woli, zmienności nastrojów i innych.

Chcesz poznać swój naturalny rytm? Zapraszam Cię na warsztaty samopoznania Vedic Art. Korzystamy tu z malowania intuicyjnego, by na nowo odkrywać swoje światło, które z czasem mogło być zakryte przez różne systemu, kulturę, wychowanie, środowisko. Wracajmy do tego co naturalne w nas.

 

Kurs Vedic Art prowadzę weekendowo od 9:30-18, 4 dni pod rząd 9-17:30 oraz w cyklu 1,5 godziny przez 10 tygodni we wtorki od 16:30

Więcej o kursie Vedic Art: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/

Zapraszam na konsultacje według Ajurwedy

to starożytna wiedza o życiu z wykorzystaniem diety, stylu życia, terapii odmładzających, by wrócić do naturalnego stanu z jakim przyszliśmy na świat.

Więcej o konsultacjach: https://sylwiakwiatkowska.com/produkt/konsultacja-ajurwedyjska/

Uwolnienie w działaniu – refleksje po 4. lekcji Vedic Art

Uwolnienie w działaniu – refleksje po 4. lekcji Vedic Art

Uwolnienie w działaniu

? Jak Vedic Art możesz wykorzystać w dzisiejszych czasach
? Jak ekspandować, odkrywać, zauważać swoją świadomość
Dzielę się refleksjami z prowadzenia zajęć Vedic Art i odpowiadam na pytania od Was.
Dziś po lekcji 4.
Spontanicznie w nagraniu pokazuję i omawiam jeden z obrazów, który wydaje się być w ciemnych barwach.
Zobacz co pojawia się, gdy zbliżymy płótno do światła.
Będę z live’ami do końca kwietnia co środę o 10:30 (na max 30 minut)
Jeśli masz pytania o Vedic Art to pisz śmiało.
Więcej o zajęciach i najbliższe kursy na stronie: https://sylwiakwiatkowska.com/kategoria-produktu/vedic-art/
Przy zakupie do 8. marca w niższa cena.
Zapraszam zobacz szczegóły lub po prostu posłuchaj tego nagrania i zobacz w nim coś dla siebie na dziś.

Kurs Vedic Art prowadzę poprzez zoom, widzimy się, słyszymy, rozmawiamy, malujemy.

Wybierz z opcji:
1) cały kurs – 4 dni pod rząd – czwartek do niedzieli w godz. 9-17 – najbliższy 24-27.03
2) pół kursu – sobota i niedziela 9:30-17:30 – najbliższy 26-27.03
3) cykl 10 spotkań we wtorki 16:30-18/18:30 – najbliższy startuje 10.05

Która opcja pasuje Ci najbardziej?

Z wdzięcznością
Sylwia

Rozmowa o podróży do siebie, głębokim spotkaniu ze sobą

Rozmowa o podróży do siebie, głębokim spotkaniu ze sobą

Mieszkam w Irlandii od wielu lat. Praktykuje i propaguje jogę. Kocha naturę. Lubi tworzyć. Stąd zarezonowała z nią idea Vedic Art.
Z Beatą rozmawiałam kilka dni po tym jak ukończyła kurs Vedic Art online.

Sylwia: Zanim zapytam Cię o doświadczenie i jakie korzyści przyniósł Ci Vedic Art, co odkryłaś podczas kursu, poproszę powiedz o sobie.

Beata: Mieszkam w Irlandii od wielu lat. Zajmuję się jogą, praktykuję jogę i propaguję jogę. Kocham naturę. Lubię też tworzyć. Stąd też zarezonowała ze mną idea Vedic Art. Jestem fotografem z wykształcenia. Teraz najwięcej czasu poświęcam zgłębianiu tajników jogi, w totalnym jej spektrum, Yin Yogi, Jogi Nidry, Ajurwedy. To jest to czym się obecnie zajmuję. 

S: I w tych przestrzeniach wydarzył się Vedic Art.

B: Tak. Przyszła taka potrzeba tworzenia. Pojawił się Vedic Art. Wierzę, że nic nie pojawia się bez przypadku.

U mnie to była książka Agnieszki Maciąg „Słowa Mocy”, tam było wspomniane o Vedic Art.

Od razu zapaliła mi się żaróweczka. Zaczęłam szukać w internecie. Odnalazłam, że jest to forma kreatywnego tworzenia, spotkania się ze sobą w postaci spotkania się ze sztuką. Ta forma malowania i tworzenia zawsze u mnie była. Farby, flamastry, płótna są, od wielu lat, w kącie, zapomniane. Mam obraz ptaka w głowie, który maluję od pięciu lat i nigdy nie było czasu i przestrzeni. Powiedziałam sobie „Tak, to jest teraz ten czas, ten moment żeby się zmotywować”. A przy okazji co to jest ten Vedic Art. Vedic czyli Wedy, czyli źródło też nauki Jogi. Od razu wiem, że to nie może być zła droga. Postanowiła się zapisać czym prędzej. Tak trafiłam na ciebie i totalnie nie żałuję. Był to bardzo ciekawy proces.

S: Powiesz kilka zdań co ciekawego odkryłaś podczas procesów, które się zadziewają w Vedic Art?

B: Przede wszystkim najpotężniejszym moim zauważeniem to było stworzenie przestrzeni dla siebie. Spotkanie się z sobą w bardzo ciekawy sposób, w sposób tworzenia. Bez oczekiwań. Bez efektu końcowego namacalnego. Sam proces tworzenia był tą drogą. Był niesamowicie terapeutyczny dla mnie, ciekawy. Wydaje mi się, że bardzo głęboko weszłam w ten proces. Teraz jak patrzę z perspektywy trzech dni, bo trzy dni temu skończyłam, to mnie to naprawdę wciągnęło. Może powiem tak dla przeciwwstawienia, wiem jak byłam na studiach fotograficznych, które są również formą ekspresji artystycznej, one mnie zmęczyły. Tam wszystko było na lewą półkulę. Na analizowanie, intelektualne przedstawienie, wyjaśnianie, omawianie „a co? dlaczego?” Tutaj po prostu się robi, jest działanie, tutaj był taki odpoczynek. Dla mnie, uważam, że tak powinny wyglądać zajęcia w szkołach. Zauważyłam, że jedno ćwiczenie przywołało mi zajęcia z plastyki z podstawówki, które mi dało radość jak dziecku. To jest główna moja obserwacja. 

Vedic Art to potężne narzędzie do samo-spotkania się ze sobą i samoobserwacji. Te kroki, wskazówki, 17 punktów, które prowadzą, one w fajny sposób pozwalają się sobie przyjrzeć, przyjrzeć się różnym sytuacjom.

Zastanawiałam się co powiedzieć tym, którzy będą słuchać, czytać rozmowę, żeby ogóle się tym nie sugerowali, bo wydaje mi się, że to jest bardzo indywidualne. Dla kogoś to może być totalnie innym doświadczeniem. Podeszłam do tego bez oczekiwań. Bardziej na ciekawość związaną z Vedic Art.

Jaka to jest forma, która wywodzi się ze starożytnych nauk, która może wpłynąć na to jak spędzić czas ze sobą i jak się rozwinąć.

Wiadomo, że jest to narzędzie do samorozwoju, które pomaga przyjrzeć się i spędzić czas ze sobą. Tu bym się nie sugerowała wypowiedziami i otworzyła się na indywidualną podróż. Zdecydowanie dla mnie to była podróż, ciekawa, plastyczna, kolorowa. 

Jak to się przeniosło na życie to za wcześnie mówić, bo minęły tylko 3 dni. To co mi się włączyło ciekawego to, szczególnie, że mieliśmy bardzo ostre, dobre światło, na zewnątrz była ładna pogoda, włączyła mi się trójwymiarowość spojrzenia. Wszystkie formy, kształty, naturę, kwiaty, na to światło, wszystko to widziałam jak obraz. Widziałam to… jakby to można było wytłumaczyć… widziałam farbami, tu byłby biały odcień, tu jest troszkę ciemniej. Przez pierwszy dzień szczególnie po Vedic Art czułam się trochę jak w takiej zaczarowanej bajce. Wychodzę na świat zewnętrzny z tego mojego, dosłownie „bałaganu artystycznego”, wychodzę na zewnątrz i wszystko jest takie obrazowe, takim obrazem. To było bardzo fajne. Niestety zdarzenia dnia codziennego tak już wkręcają, odciągają od tej magii. Wiem, że to tam cały czas jest. Wiem, że w chwilach, w których mogę stworzyć przestrzeń dla siebie to do tej magii można dotrzeć na spokojnie. 

Wydaje mi się, że ten proces cały czas się uaktywnia. Równolegle robię inne rzeczy, intensywnie praktykuję Jogę Nidrę robiąc kurs nauczycielski. Te procesy przenikają się, to duże oczyszczanie, uwalnianie emocji. Wszystko mi się łączy, przenika. 

Napewno kolory i praca z farbami jest taką formą, która namacalnie da się wyczuć, pobudziła mój mózg, moje patrzenie wizualne na zewnątrz. 

Ten proces trwa i trwa. Cały czas coś nowego zauważam, wręcz mogę zaaplikować te 17 punktów w codzienności. Trochę się zdystansować. Popatrzeć na to przez pryzmat całego procesu i mam ogromną chęć na następny stopień, by wejść jeszcze głębiej. Szczególnie, że moje obrazy są nieskończone. Tworzą się pomysły jakby poprowadzić farby. Podróż cały czas trwa. To też dla wszystkich zainteresowanych – to się nie kończy 🙂

Po kursie nie ma takiego „o skończyło się i nie ma”, tylko jest zasiane ziarno. Później to naprawdę idzie i to mi się podoba. Dla mnie to jest radocha. Zmotywowało mnie do użycia wszystkiego co leżało, kurzyło się, narzędzi malarskich. Wskazało mi jak w taki wartościowy sposób spędzić czas ze sobą. Wyciszyć się i dowiedzieć się o sobie. To jet bardzo potężna fala spokoju. Mi to było bardzo potrzebne. W życiu bym nie pomyślała, że jest taka forma. Bardzo się cieszę. Myślę, że będę kontynuować we własnym zakresie i być może jak będą warunki to wejdę jeszcze głębiej w proces, może na drogę nauczyciela Vedic Art.

S: Mhm, jak taki dodatkowy, idealnie pasujący puzzel w tym twoim życiu.

B: Tak, taki kolejny element, drogowskaz tak naprawdę. To są takie strzałki, które nas prowadzą. Każdy z nas idzie swoją drogą i super, że się taki pojawił, bo jest bardzo plastyczny, kolorowy, wolny od oceny, od efektu końcowego. To było bardzo w tym wszystkim takie lekkie, uwalniające. 

Vedic Art to przede wszystkim taki trigger do tworzenia.

Jako fotograf, pracuję przy komputerze. Ta forma jest dla mnie męcząca, są to bloki, wycinki czasowe „dobra tyle i wystarczy”. Tutaj w malowaniu to też był męczący proces. Byłam wykończona malowaniem, proces był dla mnie bardzo intensywny, ale w takim pozytywnym znaczeniu. 

To tworzenie, to zmęczenie, to był taki kluczony element. 

Ono doprowadziło do takiej granicy, że miałam element załamania „co to jest to myślenie? ta analiza?” 

Bardzo jestem wdzięczna za ten element, bo on był bardzo interesującym punktem przełamania, odpuszczenia, zaprzestania takiego kotłowania się w sobie i zauważanie tego o co w tym wszystkim chodzi, o samo tworzenie. Co z tego „co to jest?” Kontynuuj, kontynuuj. To było bardzo fajne. Pomimo zmęczenia fizycznego, to było takie zdrowe zmęczenie. Ono tak naprawdę na finale daje odpoczynek. Zwycięstwo. To taka zdrowa forma odpoczynku. Porównując do pracy z komputerami, monitorami, to totalnie inne doświadczenie. Też tu jest duża przewaga tego, że pracujemy manualnie, że to jest coś co się tworzy rękoma. Uważam, że to jest bardzo szlachetne, co zanika. Jeżeli ktoś nie ma styczności z jakimikolwiek formami tworzenia to też to jest bardzo terapeutyczne i potrzebne, zdrowe, wpływające na nasze zdrowie. Ja to przynajmniej tak postrzegam. Polecam.

S: Jak ciebie słucham to przewija mi się motyw, że jest efekt po tym warsztacie w postaci obrazów i za tobą widać te obrazy. 

B: ile tu się działo.

S: Właśnie. Czuję, że chcesz powiedzieć co tam się działo.

B: Co tu o nich powiedzieć? Zadziało się. To są efekty procesu. One albo były akceptowane albo nie były akceptowane. Niektóre z nich są skończone, niektóre nie. Fajne jest to, że one wyszły bez planu. Był ten krok, ale siadasz do płótna i nie ma planu, totalnie nigdy nie wiedziałam co to będzie, co to wyjdzie, w którą to stronę pójdzie. To było najfajniejsze. Dużo się kolorów pojawiło, różne media, flamastry, wodne, co miałam to eksplorowałam. To była fajna podróż, bawienie się różnymi mediami. Te wskazówki, te 17 punktów, one fajnie prowadziły ten proces twórczy, one też na pewno wpłynęły na to, że te prace stanęły na chwilę obecną. One cały czas żyją. Tak jak mówisz „nie chowaj tego do szafy, zostaw je sobie, patrz”, faktycznie, patrzę, otaczam się nimi. Masz rację. One emanują energią tych zajęć, są takim przypomnieniem procesu i totalnie mnie zachęcają do tego tworzenia dalej, żeby to kontynuować.

O samym pracach, cóż mogę powiedzieć, one nie mają tytułu, zamysłu, to po prostu wyszło z takim efektem. Są przypisane do każdego indywidualnego punktu i one odzwierciedlają mój stan na tamten czas. Aczkolwiek uważam, że one ewoluują, że są żywe, że to nie jest coś co jest skończone. Tak jak wspomniałam, jeżeli tylko znajdę przestrzeń to już mam pomysł jak je poprowadzić, czym one mogą być nowym. One tak jakby są dla mnie z pewnego punktu widzenia cały czas takim pustym kompasem, mogą dalej być czymś. Już są jakąś bazą i mogą poprowadzić do czegoś. To też fajnie można przełożyć na codzienność. 

S: Podasz przykład jak to przekładasz na codzienność?

B: Tak, że wszystko jest ruchome, że wszystko się zmienia. To ja kreuję, w którą stronę, wyborami, sposobem myślenia, sposobem reagowania, zachowania. Głównie wyborem kreuję, w którą stronę, co mogę poprowadzić. Ten wybór prowadzi do tworzenia się kolejnej przestrzeni, sytuacji. Zawsze mamy, w którą stronę pójść, wybrać. Zawsze jest jakaś możliwość ruchu. Nawet jeśli nam się wydaje, że nie ma ruchu to też jest sytuacja, która jest zaproszeniem do zatrzymania się. Wybrać opcję czy zostaję tu i nie ruszam się, albo „a co jeżeli tak?”. Vedic Art pokazuje, że to jest jak taka układanka puzzli. Dokładasz na bazie własnych decyzji, myśli, uczynków, one prowadzą cię same w tą stronę, w którą świadomie lub nieświadomie, intuicyjnie wybierasz pójść. Tak to jest z tworzeniem obrazów Vedic Art. Ja bym tak to przełożyła na codzienność. Siadasz do płótna, wybierasz takie lub takie medium, ono już wpływa na efekt, pierwszy etap tworzenia tego obrazu. Tak samo jest w życiu codziennym. Każda twoja decyzja, ile śpisz, jak jesz, co myślisz, co oglądasz, co czytasz, z kim spędzasz czas, jak, gdzie spędzasz czas, wpływa na to wszystko jak się czujesz, kim jesteś, co robisz i prowadzi cię przez życie.

S: Tak. Ostatnio bardzo dużo odkrywam w tym co mówiłaś, że ten proces jest taki terapeutyczny i też jak możemy łączyć to co się zadziewa podczas kursu Vedic Art poprzez narzędzia, płótna, farby, pędzle, jak możemy odnieść to do tego co się dzieje w naszym życiu. Jaki to jest efekt. Jak to czym się nakarmię, jak będę dbała o ten swój rytm dobowy, czyli wstawanie, spanie, w którym momencie jem posiłki, to wszystko ma wpływ na moje kolejne decyzje. Jak w Vedic Art, dokładam, tutaj użyję takiego koloru, tutaj pomaluję takim pędzlem, tak samo w życiu dzieje. Takie mam poczucie, że używając tych narzędzi artysty łatwiej w życiu osobistym wprowadzać zmiany. Czasem jest tak, że ten obraz zupełnie zamalowujemy i to jest dużo łatwiej doświadczyć, takiej totalnej zmiany właśnie na płótnie i zobaczyć, że dalej jestem bezpieczna, że dalej życie się toczy. Łatwiej, być może, będzie coś zmienić później w życiu.

B: Tak, jest to proces, wydaje mi się, który może być pomocny w takim postrzeganiu życia. Warto spróbować, odbyć. Zobaczyć dla siebie. To też nie jest pewnikiem. Ja się z tobą zgodzę, totalnie. Dla mnie dokładanie tych elementów, decyzje, one wpływają na to kim jesteśmy, całokształt. Zachęcam, aby każdy indywidualnie sprawdził. Żeby nie było tych oczekiwań, że „pójdę na Vedic Art i tak się zadzieje”. Zadzieje się, ale to się zadzieje co się ma zadziać dla kogoś. Też nie chciałabym, żeby tak wyszło, że to jest jakieś wyszukiwanie takich połączeń, że tak teraz moje życie wywróciło się do góry nogami. Nie. Jestem w stanie świadomie zauważyć elementy wspólne jak one rezonują z moim codziennym życiem, jak one się przekładają na moje codzienne życie i to jest bardzo fajne, bo to jest bardzo świadomy proces. Cały Vedic Art jest świadomą drogą, ona prowadzi do spotkania ze sobą. To wszystko jest takim szlachetnym narzędziem, mądrym.

Totalne mam w tym zaufanie. To wynika z nauki starożytnej, wiedzy, z której też wywodzi się joga, ajurweda.

Widzę to tak wzniośle. Widzę w tym mądrość i prawdę. To się przekłada na życie w taki sposób jak mówiłyśmy. Jeśli ktoś tego na przykład nie odczuwa, nie zobaczy, to też bym się tym nie sugerowała. Ten proces on sam w sobie się ujawnia. On też jest wyborem. Wpływa na to jak się czujemy i jak będziemy siebie postrzegać po całym kursie. Na pewno ten proces da się odczuć i wpłynie na nasze postrzeganie siebie i otoczenia. To jest najpiękniejsze i najbardziej magiczne w tym wszystkim. Tak, nazwałabym to magicznym. Znalazłam się w takiej bajce. Byłam w takim oczarowaniu, szczególnie najmocniej dzień po warsztatach. To było cudowne uczucie. Chciałabym żeby to tak trwało cały czas, tak intensywnie, bo to cały czas trwa. Szczególnie jak się otaczam tymi pracami. Chciałabym zachować tą intensywność. Mam smaczek na więcej po tym wszystkim.

S: Życie może być taką nieustanną sinusoidą i doświadczamy cały czas różnych przeciwieństw.

Życie jest o tym żeby doświadczać.

Widząc te różnice możemy dużo więcej i świadomie zauważać. Rezonuje mi to co mówisz z tym, że po Vedic Art mamy namacalne produkty w postaci obrazów. One mają określoną wibrację i do czego możemy wracać. Nawet jak dzień po warsztacie coś się zadziewa, jesteśmy w życiu codziennym, w którym jest różnie, to mamy obrazy, wibrację, do których możemy wracać i przypominać sobie na nowo co wyszło z nas, co stworzyliśmy, z czym jesteśmy, jaka jest moja esencja, po co ja tu jestem na tym świecie. Jaką radość, lekkość czułam, jak i takie pozytywne działanie, które czułam jako duży wysiłek, gdzie endorfiny się wydzielały i mogę do tego cały czas wracać. 

Jednocześnie widzieć to co się zadziało na obrazie i zmieniać, robić coś na nowo.

B: Tak. Zgodzę się z tobą. Wydaje mi się, że to co wychodzi z nas to jest forma takiej prawdy. Taka prawda z nas wychodzi. To wychodzi spod rąk, które są narzędziami, farby, pędzle, płótna są narzędziami, ale to wychodzisz ty. Takie spotkanie się ze sobą. Nawet próba nazywania tego, wydaje mi się, nie ma sensu, co jest na tym płótnie. To jest takie naturalne i to jest bardzo fajne, to jest terapeutyczne, to daje duży odpoczynek. To jest namacalny efekt, że masz te obrazy. Tak jak mówisz, w życiu jest różnie. Jesteśmy w gonitwie myśli, potoku codzienności, obowiązków. Spojrzysz sobie na taki obraz i tak właśnie, można na chwilę wyhamować i sobie przypomnieć o tym całym procesie i o tym co cały czas w tobie jest. Tylko, że to jest teraz w takiej formie na płótnie. To jest fajnym przypomnieniem, że to cały czas jest.

S: I jest niezależnie od tego czy ty przyjdziesz na Vedic Art czy nie. Tak zaczynam zajęcia. Mówię o tym, że

nic więcej nie powiem ponad to co ty już wiesz.

Na zajęciach nazywamy różne rzeczy, przypominamy sobie z czym my jesteśmy tutaj na świecie.

B: Tak. Przypomnienie. Niby to cały czas jest, niby to cały czas wiemy. Jako propagatorka Jogi, ale cały czas muszę sobie o tym przypominać, bo jednak ta codzienność, ona jest tak wkręcająca, tak mocno wciągająca. Te wszystkie bodźcie, stymulację, bardzo łatwo zapomnieć o sobie, o tym co jest tak naprawdę. Jestem bardzo wdzięczna za Vedic Art, bo to mi jeszcze tak pięknie zobrazował. Mam taką namacalną formę w postaci tych obrazów. Widzę, że to jest i tam cały czas było. 

Radość jest. 

S: Też mam takie poczucie, że to jest taka radość, której nam w życiu brakuje, bo to nie jest taka radość z imprezy.

To jest radość z pełni.

Zanurkowałam tak głęboko, było mi trudno, były takie momenty, że było do ściany…

B: Było. Była gleba, ciężko, dość, że już nie tworzę. Ale to było mi potrzebne. Te momenty są potrzebne, one były też kluczowym momentem tej podróży, tak mi się wydaje. Do tej radości wrócę. Wydaje mi się, że ona wynika z kontaktu z sobą. To nie jest powierzchowne, tymczasowe. To jest to czego mi brakuje, takiego głębokiego spotkania ze sobą, to jest takie kojące, takie miłe, potrzebne. To jest ta radość, z tego, że stwarzasz przestrzeń, robisz miejsce żeby się skontaktować z sobą. To było najważniejsze, najpiękniejsze w tym wszystkim, w tym całym doświadczeniu. I ta radość trwa. Jest namacalna w postaci obrazów, które przypominają. Jeśli mi się zapomni, zagalopuję się i zaczynam się za bardzo wkręcać w codzienność, to namacalność obrazów mi przypomina. 

Mam nadzieję, że uda mi się taką rutynę wypracować i spędzić parę chwil, poświęcić, na taką formę kreatywną. W tej formie spędzać czas ze sobą. Wracać też do lekcji, bo kurs był intensywny według mnie, od rana 8 godzin malowania. Teraz powracanie do tych treści, do złotych myśli. One są takie żywe cały czas. Co chwilę coś nowego w nich widzę. To też wynika z tego, że nic nie jest stałe. Podchodzę inna już, że świadomością, z innym spostrzeżeniem, z innym bagażem emocjonalnym, z innymi rzeczami na głowie. One cały czas odżywają. Ciekawa jestem co tam się zadzieje dalej na płótnach. Chcę dalej eksplorować co tam się dzieje, dać się wyrazić i nie tracić tego kontaktu, podlewać, kontynuować.

S: Powiedz Beata, bo Ty brałaś udział w lekcji onlinowo, jak Ci było w takiej formie?

B: Było mi bardzo dobrze i wygodnie, bo bezpiecznie, bo w moim miejscu. Z przyczyn technicznych i okolicznościowych ta forma online. Gdzieś tam krążyły myśli, że fajnie byłoby z uczestnikami porozmawiać, posłuchać ich wrażeń, z drugiej strony wydaje mi się, że to że byłam sama spotęgowało w moim przypadku ten proces, bo jednak jak są inne osoby, one dużo wnoszą, ale też ja skupiłam się totalnie do środka. W szkole gdzie jest grupa, gdzie się tworzy, gdzieś tak zawsze jest, takie „o, już ma tyle, ojejku a ja nic, już się czas skończył, a ja nie mam”. Tutaj tego nie miała. Byłam ze sobą sama i wydaje mi się, że to pomogło mi wejść głębiej w ten proces, bo nie miałam tych dystrakcji obecnością innych osób. Mój umysł nie miał pola manewru w procesy innych osób. Z drugiej strony tak jak mówię, wydaje mi się, że energia ludzi jest bardzo fajna, grupowa. Tworzenie i prace innych ludzi mogą w pozytywny sposób wpłynąć na nasz proces twórczy. Nie chce porównywać. Generalnie mi było dobrze w strefie online, jedyne co to też chciałabym spróbować tworzyć na zewnątrz, wyjść, nie w ścianach. Wiem, że są też zajęcia Vedic Art w plenerze, to musi być ciekawe doświadczenie. U nas pomimo, że piękne słońce to trochę za zimno, żeby się przenieść na zewnątrz, ale to też wydaje mi się fajny pomysł, z naturą. Szczególnie kiedy był temat przestrzeni to ja sobie wyszłam na przestrzeń z tym moim płótnem i tak sobie stałam i tą przestrzeń zaczęłam odczuwać całą sobą i weszłam potem do pomieszczenia i tam sobie działałam. Chciałabym doświadczyć różnych form, w grupie i w plenerze. Generalnie odpowiadając – bardzo dobrze było mi online. Świetne prowadzenie. Bardzo mi było fajnie z tobą. Były to bardzo fajne lekcje. Było bardzo dużo czasu na tworzenie i dla mnie super trafiona forma, też jak na komfort w naszym domu, bezpieczeństwa, wygody. Fajne, że pomimo tego, że teraz za bardzo nie da się gdziekolwiek wyjść, wyjechać, to Vedic Art przychodzi do Ciebie, on jest. Jeśli się chce to można to zrobić. To jest dużym plusem.

S: Wszystko się zadziewa w odpowiednim momencie. Już niedługo, mam nadzieję, też plenery i zajęcia grupowe. Niech się dzieje odpowiednie dla każdego z nas, przychodzą rozwiązania.

Dziękuję Ci Beata za rozmowę. Cieszę się i może do zobaczenia wkrótce.

B: Tak, do zobaczenia w takiej czy innej formie, czy na warsztatach, czy gdzieś się spotkamy, nasze drogi gdzieś może się złącza, poprzeplatają. Myślę, że tak, że na pewno.

Dla mnie i tak jesteś częścią procesu jak patrzę na te obrazy to jesteś tam silną obecnością, bo byłaś przewodnikiem przez ten cały proces. Za to Ci bardzo dziękuję. To jest ważne mieć takiego przewodnika, nauczyciela. Nie mówię o tym, który jest w nas, jest nasz indywidualny, tylko o nauczycielu, którego na drodze spotkamy i trochę pomoże w tym procesie takiego wybierania kierunków, podejmowania decyzji co, jak i rola nauczyciela w Vedic Art jest bardzo ważna i ja się cieszę, że trafiłam na Ciebie, bo mi było bardzo dobrze z Tobą. Mam nadzieję, że może uda mi się kontynuować na następnych warsztatach tą podróż.

S: Tak, niech teraz się układa to co się zadziało. Vedic Art jest inwestycją na całe życie. Otwierajmy się na całą obfitość tego świata.

B: Tak, z ciekawością, otwartością, bez oczekiwań idziemy dalej i zobaczymy co będzie to będzie. Ty to tak powtarzałaś, że Twoja nauczycielka tak mówiła …

S: Tak, jest jak jest, będzie jak będzie. 

B: Właśnie, czyli totalna akceptacja i na spokojnie, do przodu i patrzymy co idzie, otwieramy się na całe dobro. Niech płynie.

Polecam wszystkim ten cudowny proces, podarujcie sobie możliwość kontaktu z sobą w sposób twórczy. Jest to naprawdę fajna metoda na spędzenie czasu z sobą i spotkanie się z sobą. To jest ciekawa podróż.

S: Taka myśl mi przychodzi, że za bardzo nie możemy podróżować, latać, a mi się przypomina ten flying mode podczas warsztatów i o podróż, która się zadziewa podczas kursu.

B: Tak, podróżujemy cały czas właśnie do środka.

To jest totalnie ten czas. On wydaje mi się, że wskazuje nam na to, że to jest czas skierowania się do środka. On nie wskazuje na zewnątrz, ale do środka i to jest najbardziej piękna podróż którą możemy odbyć. Wydaje mi się, że czasy obecne, silnie wskazują na to. To jest wskazówka, w którą stronę się skierować. Fajnie, że ten Vedic Art się pojawił, bo on jest taką bardzo fajną formą skierowania się do środka. Różne są techniki skierowania się do środka. Niektóre są łatwiejsze, niektóre są trudniejsze. Na przykład cała nauka Jogi jest o tym jak skontaktować się ze sobą, jak wejść do środka. Vedic Art też jest bardzo fajną formą, jak się skontaktować, jak wejść do środka. Medytacje są taką formą. Z resztą Vedic Art też uważam, że był taką medytacyjną formą. Dlatego też mi się wydaje, że ten proces tak mi się pogłębił. Zanurkowałam sobie w tym głęboko. To było takie silnie namacalne wewnętrznie. Uważam, że to było dla mnie bardzo potrzebne. Taka nowa forma kontaktu w totalnie inny sposób, w który nie pracowałam nigdy wcześniej. Nie postrzegałam tak malowania, w taki sposób, że może być narzędziem służącym do tego kontaktu ze sobą. Wcześniej jak robiłam obraz to on po prostu malowałam go miesiącami. To było takie „to musi być tak, to będzie takie, musi wyglądać tak”. Gdzieś przychodziło takie zniechęcenie, bo to tak nie wychodziło jakbym chciała. Tutaj bez oczekiwania stworzyć tą przestrzeń i pozwolić temu zadziać się tak jak to się chce zadziać w swoim kierunku. I to jest też wtedy dobrze, to jest super. Dużo uczy nas jak to zaaplikować w życiu codziennym. Pozwolić rzeczom się wydarzać.

Nie ma co nazywać, określać, słuchać, sugerować się opiniami innych, tylko usiąść i sobie spróbować tego, pomalować i zobaczyć co wyjdzie, co się stanie. Tak jak powtarzałaś z tą ciekawością dziecka. To też jest z mojej perspektywy takie coś do czego trzeba wracać. Tak jakby się oduczyć, ale nauczyć się na nowo tej ciekawości dziecka. Wyłączyć to analizowanie, oczekiwania, tego wewnętrznego krytyka. Tą ciekawość dziecka pielęgnujmy w sobie, bo niestety zanika. Im bardziej dorastamy tym to niestety zanika. A to daje dużo lekkość w życiu. Vedic Art jest tą formą, która pozwala sobie przypomnieć o tym. Dokopać się do odczucia tej ciekawości z dziecka. To takie lekkie uczucie, bardzo fajne.

S: Żyjmy z ciekawością dziecka kolejne dni. Twórzmy z radością nasze życie. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

B: Dziękuję. Wszystkiego dobrego, dziękuję za rozmowę, za zaproszenie. Dziękuję za cały kurs, całą podróż i do zobaczenia.

Kliknij i zobacz kiedy startuje najbliższy kurs Vedic Art.